W tym roku zima we Wrocławiu jest wyjątkowo kapryśna. Ciepło, słonecznie, tak jak lubię. Tylko dzieci niezadowolone, bo ciągle nie padał śnieg. Kiedy więc zaczęły się ferie, zaczęłam szukać, gdzie niedaleko można pojeździć na sankach. I okazuje się, że całkiem blisko jest takie miejsce, w którym jest dużo chłodniej i częściej leży śnieg. Wielka Sowa, bo o niej mowa, położona jest niecałe 1,5 godziny jazdy od Wrocławia. Można wokół niej pobiegać na nartach, ale można też wejść na szczyt i zjechać z niego na sankach.
Zimowe wejście na Wielką Sowę z Przełęczy Walimskiej
Na Wielkiej Sowie byliśmy już latem. Wtedy wchodziliśmy na szczyt z Przełęczy Sokolej. Tamta trasa ma taki plus, że po drodze mija dwa schroniska. Uznaliśmy jednak, że ze względu na bliskość wyciągów narciarskich zimą może tam być zbyt tłoczno. Za punkt startowy wybraliśmy więc Przełęcz Walimską. Około południa na parkingu były jeszcze wolne miejsca. Wejście stamtąd niebieskim szlakiem zajmuje nieco ponad godzinę. Trasa jest przyjemna, z jednej strony otoczona lasem, z drugiej można podziwiać widoki na okolicę. My od początku wybraliśmy złą trasę, zamiast niebieską poszliśmy fioletową tzw. Srebrną Drogą. Trochę nadrobiliśmy, ale później żółtym szlakiem wróciliśmy na niebieski. Szło się dobrze. Śniegu było dużo. Był świeży, miękki. Była lekka odwilż, ale nie było lodu. Momentami wychodziło słońce. W odsłoniętych miejscach trochę wiało, ale ogólnie pogoda była przyjemna. Zabraliśmy ze sobą sanki i w drodze powrotnej dziewczyny na nich zjeżdżały. Zbocze Wielkiej Sowy ma niewielkie nachylenie, więc jest to możliwe i bezpieczne.
Czy na Wielkiej Sowie jest śnieg
Przez ostatnie dni we Wrocławiu było bardzo ciepło. Temperatury nawet powyżej 10’C. Śnieg tej zimy jeszcze w ogóle nie padał. Nawet w okolicach Wielkiej Sowy np. w Pieszycach nie było po nim ani śladu. Skąd więc wiadomo, że na Wielkiej Sowie jest śnieg? Po pierwsze warto na Fecebooku śledzić profil Sowiogórskie Trasy Do Narciarstwa Biegowego. Jest aktualizowany na bieżąco, łącznie ze zdjęciami. Po drugie trzeba sprawdzać kamery on-line, przede wszystkim tę na wieży widokowej na Wielkiej Sowie, ale również te w Rzeczce i przy Schronisku Orzeł. Przed wyjazdem warto też rzucić okiem na prognozy pogody i zwrócić uwagę na ewentualne opady czy siłę wiatru.
Coś na ząb
Jak wspomniałam, niebieska trasa na Wielką Sowę z Przełęczy Walimskiej nie mija żadnego schroniska. Na szczycie jednak są wiaty chroniące przed wiatrem, w jednej jest palenisko i można usmażyć kiełbaski. Kiedy byliśmy, otwarty był również sklepik. Ja staram się nie jeść na dworze przy takiej pogodzie, więc przed wyjściem z samochodu posililiśmy się bananami. Na trasę wzięliśmy tylko czekoladę i termos z gorącą herbatą a po zejściu z góry podjechaliśmy na obiad do Cichej Wody w Lasocinie. To gospodarstwo agroturystyczne i latem musi być tam pięknie, ale nawet zimą można zobaczyć lamy, kozy czy owce. Miejsca jest tam bardzo dużo. Mimo ferii i soboty nie czekaliśmy długo na zrealizowanie zamówienia a pstrągi i sernik były pyszne. W okolicy jest sporo innych miejsc, w których można zjeść. Zimą te z dala stoków narciarskich w okolicach Rzeczki i Sokolca są z pewnością mniej oblegane.
W przyszłym roku chciałabym się wybrać w okolice Wielkiej Sowy pobiegać na nartach. To tak niedaleko a trasy są naprawdę nieźle przygotowane. Oby tylko dzieci udało się namówić na taką aktywność!