Nawilżająco-wygładzający peeling do ciała Vianek z nasionami czarnuszki to moje drugie podejście do peelingów tej marki. Poprzednie było całkiem udane, a jednak słodko-ciasteczkowy zapach jaki posiada peeling morelowy Vianek to nie jest to, czego szukam w kosmetykach. Jeśli chcecie wiedzieć, jak wypada peeling z niebieskiej serii a przede wszystkim czy jego zapach mnie do siebie przekonał, zapraszam na recenzję.
Z opisu producenta
Nawilżająco-wygładzający peeling do ciała z nasionami czarnuszki oraz cukrem, złuszcza martwy naskórek, wzmacnia skórę i skutecznie chroni ją przed utratą wody. Olej z kiełków pszenicy oraz witamina E, dzięki swoim właściwościom uelastyczniają i zapewniają młody wygląd. Lekki, otulający zapach zaś sprawia, że masaż skóry staje się przyjemnością, a efekty widoczne są już po pierwszym użyciu.
Opakowanie, konsystencja, zapach
Peeling zamknięty jest w plastikowym zakręcanym słoiczku zabezpieczonym papierową nalepką. Etykieta jest prosta ale estetyczna, nawiązująca do innych kosmetyków marki. Lubię takie rozwiązania, urocze ale czytelne. Z tyłu oczywiście wszelkie niezbędne informacje, przede wszystkim skład i znaczek mówiący, że peeling należy zużyć w ciągu 3 miesięcy od pierwszego otwarcia.
Sam peeling ma ciemnoniebieski kolor, który zawdzięcza lazurytowi – naturalnemu barwnikowi o tej właśnie barwie. Nie ma zwartej konsystencji, raczej taką ciężką oleistą, ale nie przecieka przez palce, wyraźnie widać w nim sporo ziarenek cukru. Pachnie słodko owocowo ale z taką orzeźwiającą nutą. Dla mnie to bardzo przyjemny zapach. Takie właśnie lubię najbardziej.
Można go kupić przede wszystkim on-line, w sklepie producenta ale także w niektórych drogeriach i aptekach internetowych. Za opakowanie 150 ml zapłacimy do 21 zł.
Skład
INCI: Glycine Soja Oil (olej sojowy), Sucrose (cukier), Glyceryl Stearate (emulgator), Cera Alba (wosk pszczeli), Triticum Vulgare Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Nigella Sativa Seed Extract (ekstrakt z nasion czarnuszki), Glyceryl Laurate (emulgator), Tocopheryl Acetate (antyoksydant), Benzyl Alcohol (konserwant, rozpuszczalnik), Dehydroacetic Acid (konserwant), Parfum (substancje zapachowe), CI 77007 (lazuryt, naturalny niebieski barwnik).
Podsumowanie
Nawilżająco-wygładzający peeling do ciała Vianek z nasionami czarnuszki to mój ulubieniec. Ma świetny naturalny skład. Dobrze radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka i masażem, co oczywiście możemy stopniować nakładając go na wilgotną lub suchą skórę. Przyjemnie pachnie i wydaje mi się, że ten zapach jest na tyle popularny i jednocześnie neutralny, że nie powinien się nie podobać. Peeling pozostawia na skórze tłustą warstwę, co dla mnie jest plusem, bo mogę się pokusić o nienakładanie po myciu balsamu, choć zwykle tego nie robię. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to powiedziałabym, że ten niebieski kolor jest uroczy ale zbędny i że konsystencja mogłaby być bardziej zwarta a całość mniej tłusta. Nie są to jednak wielkie minusy, które by ten peeling skreślały. Absolutnie. Będę jednak próbować dalej, bo widzę, że Vianek ma duży potencjał. Ciekawe, czym mnie zaskoczy następnym razem.
Używałyście już kosmetyków tej marki? Który polubiłyście na tyle, by chętnie do niego wracać?