Tu i teraz – wrzesień – przepiękny koniec lata

Smutno mi było, kiedy minął sierpień, bo od zawsze kojarzył mi się nie tylko z ostatnimi dniami letniej beztroski ale również z końcem ciepłych i słonecznych dni. Tymczasem wrzesień w tym roku zaskoczył chyba nie tylko mnie. Mimo że dni były już odczuwalnie krótsze, to temperatury wciąż typowo letnie. A wraz ze słońcem mój optymizm trwał a i chęć do działania była większa.

Tu i teraz - wrzesień - przepiękny koniec lata

Czuję się

Jest we mnie mnóstwo pozytywnych emocji. Nie tylko ze względu na piękną pogodę, ale częściowo pewnie dzięki niej właśnie. Dużo się ostatnio dzieje a ja nie zakopałam się z książką pod kołdrą, ale mam ochotę wciąż wychodzić z domu, robić nowe rzeczy. Czuję, że to jest dla mnie dobry czas. Tak po prostu.

Chciałabym

Przede wszystkim chciałabym utrzymać ten zapał do pracy. Również, co jest akurat niemożliwe, pragnę zatrzymać to ciepło i słońce. Chciałabym się nim cieszyć jeszcze przez kolejny miesiąc. Tymi słonecznymi porankami w kuchni, przy komputerze i gorącej herbacie. Niespiesznymi powrotami ze szkoły z dziećmi. Mniejszymi i większymi wyjazdami na łono natury.

Park Staromiejski, Wrocław

Jestem wdzięczna za

Oglądałam przed chwilą zdjęcia z września i mam wrażenie, że to był bardzo długi miesiąc. Zdążyłam już zupełnie zapomnieć, co działo się na początku a trochę jednak tego było. Z początkiem roku szkolnego jest zawsze sporo zamieszania, ale wszystko szybko się dobrze poukładało. Cała rodziną bez większych problemów wypracowaliśmy nowe codzienne rytuały, który wyznacza nam szkoła córek. Za to właśnie jestem wdzięczna.

Cieszę się

Codziennie z małych rzeczy. W czwartek z wyjazdu do lasu. W sobotę z targów kosmetycznych, poznania nowych marek. Wspólnego posiłku na świeżym powietrzu. W niedzielę z wypadu do parku. Z lodów. A dziś? Z wolnego przedpołudnia, które umożliwia mi napisanie tych kilku słów.

Park Staromiejski, Wrocław

Uczę się

Mam wrażenie, że w końcu udało mi się wpaść w dobry rytm i pracować więcej i bardziej wydajnie. Wciąż się uczę jeszcze tej systematyczności, ale wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze. Co prawda czasem tak się zaangażuję w jedną rzecz, że kompletnie zapominam o innej, ale zdarza mi się to coraz rzadziej. W moim przypadku to kwestia wyrobienia pewnych nawyków, przyzwyczajenia. Byle tylko nie wypaść z tego rytmu.

Czytam

Na początku miesiąca byłam sama z córkami, więc stwierdziłam, że poczytam coś lekkiego, przez co nie będę miała problemów z wieczornym zasypianiem. Stanęło na cyklu Matki, żony, czarownice” Joanny Miszczuk. Przeczytałam dwie części. Pierwsza bardzo mi się podobała, ale druga zaraz po niej to było dla mnie już zbyt dużo cukru. Trzecią więc odłożyłam na później i sięgnęłam po mroczne „Żmijowisko” Chmielarza. Ależ mi się to dobrze czytało! Jak się potem dłużej zastanowiłam, znalazłam kilka niedociągnięć, ale na pewno warto. Potem kupiłam i od razu zaczęłam czytać thriller „W żywe oczy” JP Delaney, autora który napisał „Lokatorkę”. I o ile jego pierwsza książka była całkiem ok, ta nowa mnie nie porwała a cała intryga wydawała mi się mocno naciągana. Na koniec wybrałam coś zupełnie z innej beczki, reportaże Pawła Kapusty „Agonia” o naszej polskiej służbie zdrowia. Zaczyna się bardzo mocno, środek też jest dobry, końcówki mogłoby nie być, bo w mojej opinii psuje całe dobre wrażenie książki, ale mimo wszystko polecam nie tylko miłośnikom gatunku. Choćby po to, by się przekonać, że nie zawsze wszystko jest takim, na jakie wygląda.

leśna droga

Oglądam

Sezon na seriale uważam za otwarty. We wrześniu obejrzałam co prawda tylko jeden. Ale za to jaki! Thriller Ostre przedmioty” z Amy Adams na podstawie książki Gillian Flynn o tym samym tytule. Tylko 8 odcinków. I zachęcam obejrzeć do końca, poza napisy końcowe ostatniego odcinka. Kilka sekund dużo zmienia. Cieszę się bardzo, że nie pamiętałam nic z książki, oglądałam więc z wielkim zaciekawieniem. Choć muszę przyznać, że cała historia jest mocno pokręcona.

Czekam

Po cudownie ciepłym i słonecznym wrześniu czekam na ładny październik. Chciałabym choć raz wybrać się do lasu, pod koniec miesiąca może na jakąś mniejszą górę w Karkonoszach. Tak żeby nacieszyć oczy jesiennymi kolorami i zrobić kilka dobrych zdjęć. Jestem okropnym zmarzluchem, ale póki nie ma mrozu, jestem w stanie ubrać się tak ciepło, żeby z przyjemnością spędzić czas na powietrzu.

leśny parking, na drewnianej ławie karton po pizzy i kubek termiczny

Jak tam Wasz wrzesień? Pozytywnie zaskoczył aurą, prawda?