Wrzesień zaczął się kiepsko. Duży i gwałtowny spadek temperatury, brak słońca, deszcz… Można było wpaść w depresję. Na szczęście, kiedy przyzwyczaiłam się nieco do chłodu, coraz częściej zza chmur zaczęło wychodzić słońce a wszechobecną wilgoć zastąpiła jesień, jaką lubię najbardziej. I taki właśnie wrzesień chciałabym zapamiętać.
Czuję się
Czuję, że wpadłam już w rytm wyznaczany przez zajęcia w szkole córek. Co prawda zmianę godzin rozpoczęcia lekcji z 7:30 na 11:10 co środę przypłacam wielkim bólem głowy, ale wszystko jest już poukładane i jest dobrze. Dzięki takim sztywnym ramom mogę planować inne rzeczy, ale szczerze mówiąc jesienną porą najlepiej czuję się w domu.
Chciałabym
Wiem, jestem nudna, ale chciałabym wreszcie skończyć ten koszmarny remont. Podjęliśmy już decyzję, że nie szukamy nikogo i zrobimy to sami do grudnia. Mamy więc 2 miesiące na łatanie dziur i malowanie. Niby dużo czasu, ale pogodzenie tego z pracą nie będzie łatwe.
Jeszcze w tym tygodniu przynoszę farbę z piwnicy i zamalowuję plamę na suficie w przedpokoju po zalaniu przez sąsiadów.
Jestem wdzięczna za
Jestem wdzięczna za to, że pogoda we wrześniu ostatecznie złagodniała, dzięki czemu kilka razy udało nam się rodzinnie wyjechać poza miasto. Były więc i krótkie wypady do lasu na grzyby i dłuższy wyjazd, pod czeską granicę. A ponieważ nie zawsze świeciło słońce, złapałam w aparat kilka chłodnych i mokrych kadrów. Mogę wpatrywać się w nie siedząc w domu, podobnie jak lubię zza szyby otulona kocem z kubkiem gorącej herbaty oglądać jesienny deszcz.
Cieszę się
Cieszę się, że moje córki tak łatwo weszły w ten szkolny świat. Że szkoła i sama wychowawczyni je wspiera a nie zniechęca. Że mała placówka współpracuje z rodzicami i wychodzi im naprzeciw. Że mimo pewnych braków ma po prostu ludzkie podejście do nauczania małych ludzi. Naprawdę to doceniam.
Uczę się
W związku z planowanym remontem uczę się malowania. Czy trzeba wcześniej myć ściany, jak pokryć plamę po zalaniu, jak pozbyć się pęknięć z sufitu, jaką farbę wybrać, by łatwo ją było później czyścić – niedługo będę w tych sprawach ekspertem.
Czytam
Wrzesień nie był zbyt dobry, jeśli chodzi o ilość przeczytanych przeze mnie książek, co jest konsekwencją totalnego niedoczasu i próby przystosowania się do nowej, szkolnej rzeczywistości. Zaczęłam kilka książek, skończyłam tylko jedną, „Slow fashion. Modową rewolucję” Joasi Glogazy. I mam mieszane uczucia po tej lekturze, bo z jednej strony czyta się lekko, łatwo i przyjemnie a z drugiej książka nie wnosi nic nowego. Autorka propaguje przemyślane zakupy i inwestowanie w droższe ubrania, z lepszych materiałów, ale jednak jest daleka od minimalizmu w tej kwestii (twierdzi, że trzeba mieć tyle ubrań, ile się potrzebuje) oraz klasyki (mała czarna, trencz itd.), która jest mi bliska.
Oglądam
W kwestii filmów absolutnie nic się nie zmieniło, oglądałam co najwyżej kilkanaście minut telewizji wieczorem. Już widzę jednak, że wraz z jesienią idzie zmiana. Wczoraj zamiast skończyć ten post, obejrzałam ostatnią część „Igrzysk śmierci”.
Czekam na
Najbardziej chyba czekam na zakupy! Wrzucam od jakiegoś czasu do wirtualnego koszyka różne przydasie do domu, a to gałki do mebli, a do osłonki i kwiatki, a to świeczki, ale na zakupy planuję się wybrać osobiście. Tylko jeszcze nie wiem kiedy. Na remont też czekam, ale to, wiadomo, temat rozwleczony w czasie. I na pewno mi się go jeszcze odechce, szczególnie w moim własnym wykonaniu. Mam nadzieję, że wizja efektu końcowego będzie mnie motywować.
Jak tam Wasz wrzesień? Da się lubić czy odliczacie już dni do wiosny? Wiem, że brakuje słońca, ale szkoda byłoby stracić pół roku na czekaniu na lepsze dni.