Kiedy minął listopad? Sama nie wiem. I to nie kokieteria z mojej strony. Po prostu był i nie ma. Wszystkie plany na ten miesiąc, mam wrażenie, wzięły w łeb. Ale może jednak nie było tak źle?
Czuję się
No właśnie. Czuję się nieco przybita i zniechęcona, bo mimo dobrych chęci i naprawdę ogromu pracy od ponad 2 tygodni żyjemy jak na placu budowy. I kiedy już widać światełko w tunelu i koniec robót, okazuje się nagle, że jeszcze coś, że nie będzie tak łatwo. Ciągle kurz, bałagan i atmosfera daleka od radosnego oczekiwania na święta.
Chciałabym
Chyba nikogo nie zaskoczę, ale marzę o skończeniu malowania. Chciałabym już przynieść z piwnicy pudła ze świątecznymi dekoracjami i w spokoju z moim czerwonym kubkiem w reniferki w dłoni zacząć odliczanie do 24 grudnia.
Jestem wdzięczna za
Coś się jednak udało. Chyba? Przedpokój pomalowany, umywalka w łazience wymieniona, pół kuchni i salonu w bieli. Ba, nawet część prezentów już mam. Kiedy to ogarnęłam? Chyba w tak zwanym międzyczasie.
Cieszę się
Cieszę się mimo wszystko, bo skoro coś się dzieje, to znak, że jednak prędzej czy później się skończy. I jeszcze będzie przepięknie. Jeszcze będzie normalnie.
Uczę się
Remont w domu to chyba jedna z największych szkół cierpliwości. Uczę się więc luzu, odpuszczania, dystansu i tego, że nic od razu. I jedno Ci powiem, trudna to szkoła.
Czytam
Czytelniczo trzymam poziom i choć znów nie wiem kiedy, w listopadzie udało mi się przeczytać 4 książki. Najpierw niemal pochłonęłam thriller „Za zamkniętymi drzwiami”, który podobał się nawet mojej mamie nie lubującej się w takim typie książek, nich więc to będzie dla Ciebie najlepszą rekomendacją. Potem dla odmiany przeczytałam ciepłą opowieść Michalak „Gwiazdka z nieba”. Po niej sięgnęłam znów po coś mroczniejszego, tym razem „Najmroczniejszy sekret” Alex Marwood o zaginionej bliźniaczce i spirali kłamstw. Kilka dni temu przeczytałam jeszcze kolejny tom przygód nastoletniej Flawii, miłośniczki chemii i zagadek kryminalnych „Jak kominiarzy śmierć w proch zmieni” Alana Bradleya. Wszystkie pozycje spokojnie mogę Ci polecić.
Oglądam
Listopad był miesiącem drugiego sezonu „Watahy”. I choć od pierwszego minęło już tyle czasu, że niewiele pamiętam, nie rozumiałam więc części nawiązań, to serial wciąż trzyma wysoki poziom. Jeśli go więc jeszcze nie widziałaś, obejrzyj koniecznie. Obie serie to tylko 12 odcinków.
Czekam na
Z niecierpliwością czekam już na śnieg, na świąteczną atmosferę, choinkę, zapach pierniczków. Na wigilijne podekscytowanie i rodzinny czas. Chyba nie jestem w tym odosobniona?
A jak tam Twój listopad? Udało Ci się choć odrobinę odczarować i polubić ten miesiąc? Wiem, że mój listopad wygląda jak wielka katastrofa remontowa i jakbym bardzo nie mogła doczekać się grudnia, ale była naprawdę ok. Szczególnie w pierwszej części.