Długo czekałam na wiosnę, a kiedy w końcu przyszła, termometr poszybował tak bardzo w górę, że dziś ponownie zaczęłam się zastanawiać nad zakupem klimatyzatora do domu. Ale nie narzekam, jeszcze nie. Tym bardziej, że przed nami długi weekend. Póki jednak nastąpi, małe podsumowanie kwietnia.
Czuję się
Od tygodnia mam wrażenie, że ciągle coś robię, nie mam chwili dla siebie, a jednak nic nie robię. Znacie to? Nie wiem, jak się z tego wyrwać. Nie leżę z książka na kanapie, a lista spraw do załatwienia ciągle rośnie. Czuję się skołowana.
Chciałabym
Najbardziej? Chyba odpocząć, ale tak psychicznie. Niby tyle planów, miejsc do odwiedzenia, a jak przychodzi wolny dzień, najchętniej nie wychodziłabym z domu. Bo głowa boli, bo pogoda nie taka, bo jeszcze coś trzeba zrobić… Chciałabym się od tego odciąć i móc spokojnie cieszyć się wiosną i wolnym czasem.
Jestem wdzięczna za
Za ten piękny czas jestem wdzięczna. Za ciepło, słońce, za zieleń, kwiaty… Szok, ja to w tym roku nagle i szybko się wszystko rozwinęło. Zaraz nie będzie bzów i konwalii! Ale wiecie co? Będą pyszne polskie truskawki, całe morze truskawek. W dobrej cenie, mam nadzieję. I będą ciasta, koktajle. I rabarbar, jagody. Nie mogę się doczekać. Jestem łasuchem.
Cieszę się
Mimo tego całego braku czasu, cieszę się, bo jest ciepło = jest dobrze. Wystarczy powąchać bzy, zjeść truskawki i wystawić twarz do słońca i od razu jakoś lepiej się człowiekowi na sercu robi. Co mi przypomniało, że ominęła mnie w tym roku alergia na słońce! Nie wiem, dlaczego. Grunt, że mogę korzystać ze słońca i nie muszę się potem drapać.
Uczę się
W kwietniu uczestniczyłam w dwóch, zupełnie odmiennych, wydarzeniach. Pierwszym z nich było targi kosmetyków naturalnych Natural Beauty, a drugim jedna z największych konferencji dla twórców internetowych Blog Conference Poznań. Na każdym z nich czegoś się nauczyłam, przygotowałam sobie też listę z tym, co zamierzam ogarnąć w najbliższym czasie. Wiem coraz więcej, muszę się jeszcze nauczyć tę wiedzę odpowiednio wykorzystywać.
Czytam
Pod koniec kwietnia trochę mnie przystopowało z czytaniem. Może dlatego, że sięgnęłam po książkę nieco bardzo wymagającą. Mam tutaj na myśli „Spod zamarzniętych powiek” Bieleckiego, którą czyta się dobrze i którą bardzo polecam miłośnikom gór, wspinaczki i tym, którzy chcą po prostu o himalaizmie wiedzieć więcej.
Na początku miesiąca przeczytałam fenomenalny kryminał Anny Kańtoch „Wiara” osadzony w mrocznym klimacie upalnego lata 1986 roku. Jeśli podobała Wam się „Łaska” tej autorki, na pewno się nie zawiedziecie. A jeśli jej jeszcze nie znacie, polecam obie. Potem niemal połknęłam 4 thrillery, bo tak jakoś ostatnio więcej ich na mojej półce niż kryminałów. Przenoszący w lata 80. „Kredziarz” Tudora (czy tylko ja tak mam, że chętnie wracam do lat swojego dzieciństwa?), osadzone w mrocznej atmosferze wybrzeża Kornwalii „Dziecko ognia” Tremayne’a, „Znajdź mnie” Monroe, w której chłopak poszukuje zaginionej i uważanej za zmarłą dziewczyny (to jest wbrew pozorom chyba najbardziej makabryczna pozycja) oraz „I że cię nie opuszczę” Michelle Richmond. Ta ostatnia książka swoją premierę będzie miała dopiero 9 maja, ale polecam ją nie tylko dlatego, że dobrze się czyta, ale ponieważ można w niej znaleźć sporo dających do myślenia ciekawostek na temat samej instytucji małżeństwa.
Tym samym kwiecień zamknęłam z 6 przeczytanymi książkami, co nadal jest bardzo dobrym wynikiem.
Oglądam
Zapomniałam o telewizji, w odstawkę poszły wszystkie seriale. Raczę się widokiem soczyście zielonej trawy i nieba poznaczonego śladami samolotów. Może nie jest to najbardziej ekscytujący widok, ale jaki kojący.
Czekam na
Jest w końcu ciepło, jest trochę czasu wolnego, czekam więc na te wszystkie podróże małe i duże. Dziś na przykład sprawdziłam, że do zamku w Mosznie mamy tylko godzinę i 20 minut drogi, więc mam nadzieję, że w końcu będę miała co wrzucić w zakładkę „podróże”.
I takie to moje kwietniowe tu i teraz. Mam wrażenie, że wraz ze słońcem i ciepłem czas przyspieszył. Tak bardzo chciałabym go zatrzymać…