Grudzień to miesiąc wypełniony oczekiwaniem. Na Mikołajki, na śnieg, na wolny czas, pierwszą gwiazdkę, na Wigilię, prezenty i reakcję innych na nie, na Sylwester… To, co najprzyjemniejsze, mija nie wiadomo kiedy, ale samo czekanie też ma swój urok i magię, prawda?
Czuję się
Sama nie wiem. Zeszło ze mnie już to radosne podniecenie, świąteczna magia się ulotniła i tak mi jakoś dziwnie. Może to choroba, która mnie lekko rozkłada, może powrót do rzeczywistości po świętach. W każdym razie muszę się postarać, by w najbliższych dniach wykrzesać z siebie trochę siły i optymizmu, bo coś czuję, że same się nie pojawią.
Chciałabym
Może to zabrzmi nieco dziwnie, ale chciałabym, by było tak, jak jest. Bo jest dobrze. I boję się, że coś mogłoby to popsuć.
Jestem wdzięczna za
Spędziłam cudowny, świąteczny czas na wsi. Tych kilka dni, 18 osób, pies, 2 koty. I tylko śniegu brakło. Obawiałam się, że będzie zbyt głośno, zbyt tłoczno, że wszyscy będziemy sobie siedzieć na głowach, ale przyjemnie się rozczarowałam. I wiesz co? Chętnie bym to powtórzyła.
Cieszę się
Cieszę się, bo przed świętami udało mi się wyczarować w domu nie tylko magiczną atmosferę za pomocą ozdób, ale przede wszystkim skończyliśmy z mężem remont. Ściany są więc wreszcie czyste, kuchnia nie razi żółtym kolorem i po prostu przyjemniej spędza się czas w domu.
Uczę się
Ponieważ pod choinką znalazłam między innymi zestaw startowy do hybryd Semilac, postanowiłam się w końcu nauczyć wykonywać manicure hybrydowy. Pierwsza próba za mną. Jest nawet nieźle. Na tyle, że zamówiłam już sobie inne kolory lakierów. Ciekawa jestem tylko, jak pewne niedociągnięcia (bo temu pierwszemu razowi daleko do ideału) wpłyną na jego trwałość. Jestem jednak dobrej myśli.
Czytam
Grudzień zakończyłam z 6 przeczytanymi pozycjami. Były wśród nich przede wszystkim typowo świąteczne książki, ciepłe, klimatyczne i odrobinę magiczne. „Dwanaście niedokończonych snów” i „Biuro przesyłek niedoręczonych” Sochy, „Cztery płatki śniegu” Szarańskiej i „Wieczór jak ten” Gabrieli Gargaś. Która podobała mi się najbardziej? Sama nie wiem. Każda ma w sobie coś i jest godna polecenia. Oprócz tego niemal pochłonęłam „Conviction”, drugi tom duetu Consolation Corinne Michaels i nieco makabrycznego ale świetnie napisanego „Zabójcę z sąsiedztwa” Marwood. Tym samym skończyłam rok z 32 przeczytanymi książkami, co może nie jest wybitnym wynikiem, ale moim najlepszym od 2011.
Oglądam
Kończę właśnie „Wielkie kłamstewka”, które są absolutnie genialne. Cudowna muzyka, świetna gra aktorska (moja ulubiona Reese Whiterspoon), niesamowity klimat. Po prostu idealne połączenie. Wcześniej obejrzałam drugi sezon „Belfra”, który wbrew opiniom znajomych również mi się bardzo podobał. A jeszcze gdzieś w międzyczasie rodzinnie obejrzeliśmy „Zakochanego kundla” z 1955 roku i bawiłam się na nim chyba lepiej niż dzieci. Stare produkcje Disney’a są jednak nieśmiertelne.
Czekam na
Ponieważ grudzień dobiegł już końca, czekam na wiosnę. Cieplejsze promienie słońca, pierwsze kwiaty, śpiew ptaków. Nie lubię zimna i zimy, więc na grudniu mogłaby się ona dla mnie skończyć. Ponieważ jednak są dzieci, nadchodzą ferie i mam wrażenie, że wszyscy (poza mną oczywiście) czekają na śnieg, to również się do tego przyłączam. Liczę na to, że uda nam się znaleźć jakieś fajne miejsce i wyjechać na kilka dni w góry. No a potem już ze spokojem będę mogła twierdzić, że czekam na wiosnę.
No i tak w wielkim skrócie wyglądał mój grudzień. A jak tam Twój? Mam nadzieję, że nie zabrakło mu magii, radosnego oczekiwania i przyjemnego czasu w rodzinnym gronie.