Długo narzekałam, że we Wrocławiu kosmetycznie niewiele się dzieje, więc kiedy przeczytałam, że w końcu będą targi, i to nie byle jakie, bo targi kosmetyków naturalnych, wiedziałam, że muszę w nich uczestniczyć. Targi kosmetyków naturalnych Natural Beauty, bo o nich właśnie mowa, odbyły się w miniony weekend, 7-8 kwietnia, we Wrocławiu, w Zajezdni Dąbie przy ulicy Tramwajowej.
Targi kosmetyków naturalnych Natural Beauty
Targom Natural Beauty towarzyszyły inne wydarzenia. W tym samym czasie w Zajezdni Dąbie odbywały się targi roślin, kwiatów i dekoracji Zielono Mi, Fashion Meeting – targi mody autorskiej i wzornictwa oraz miało miejsce wielkie otwarcie sezonu food trucków. Hale dawnej zajezdni tramwajowej mają niewątpliwie swój klimat. Stoiska wystawców były niewielkie, czasem trzeba było poczekać, żeby się do nich dostać. Ale warto było!
Ja byłam na targach w sobotę przed południem. Przeszłam przez strefę modową i niewielką zieloną. W strefie kosmetyków naturalnych, która interesowała mnie najbardziej, według organizatora było ponad 50 wystawców. Z takich większych i najbardziej znanych było Yope i rodzina Sylveco, Vianek, Biolaven. Cała reszta to były raczej małe manufaktury, których próżno szukać nie tylko w drogeriach stacjonarnych, ale i internetowych (zwykle mają swoje sklepy firmowe). Była między innymi Alchemia Lasu z najpiękniejszym stoiskiem na targach (żałuję, że warunki do zrobienia zdjęć były mocno średnie, bo całość wyglądała naprawdę przepięknie i naturalnie), poza tym Asoa, Bydgoska Wytwórnia Mydła, Cherry Soap, Herbatint, La-Le, Lillamai, Makutu, Manufaktura Lawenda, Manufaktura Kosmetyków Naturalnych Mewa, Mydlarnia Cztery Szpaki, Sape, Sweet Bath, Tiande, Z Natury Lepsze. Pełną listę wystawców można podejrzeć na stronie www targów.
Czy warto wybrać się na takie targi?
Oczywiście! To jedyna taka okazja, by porozmawiać z osobami, nierzadko samymi twórcami, którzy wiedzą o swoich kosmetykach najwięcej. Są to osoby z pasją, chętnie dzielą się swoją wiedzą. Można więc podejść, zapytać, rozwiać wątpliwości. Można też każdy z kosmetyków wypróbować, powąchać. Wiecie, że ja kosmetyki do pielęgnacji ciała kupuję głównie nosem, więc dla mnie to był zapachowy raj. Targi to takie miejsce, w którym można poznać nowe marki, nowe produkty. Wreszcie takie, w którym można kupić je wszystkie bez kosztów przesyłki, a często nawet taniej niż w cenie regularnej.
Moje zakupy
Na targi kosmetyków naturalnych Natural Beauty pojechałam z myślą: żadnych peelingów do ciała i kremów do twarzy. Tego mam już tak dużo, że nie nadążam zużywać. Chciałam kupić ciekawe toniki lub hydrolaty a przede wszystkim lekkie masła do ciała na bazie wody. Jak mi się udało zrealizować ten plan? Połowicznie. Głównie dlatego, że na targach były wystawione przede wszystkim mydła i wszelkie smarowidła na bazie olejów i masła shea. Ja nie jestem zwolenniczką takich formuł, szczególnie na lato. Kilka razy obeszłam wszystkie stoiska, zanim zdecydowałam się na zakupy.
Na stoisku Yope kupiłam mineralne mydło kuchenne, bo właśnie mi się kończy. Powąchałam też inne kosmetyki i już wiem, że figa i zielona herbata to moje klimaty, więc następnym razem wybiorę coś z tych zapachów. Kupiłam też tonik różany z Manufaktura Mewa i hydrolat geraniowy Asoa. Był naprawdę duży wybór kosmetyków tego typu (sama Asoa ma chyba 6 innych hydrolatów), więc trudno się było zdecydować. Jedyne masło do ciała na bazie wody, jakie znalazłam, to masło Vianka. Wybrałam świeżą, zieloną wersję. Przy okazji kupiłam też mój ulubiony żel pod prysznic Sylveco o zapachu werbeny. Miętową pomadkę z peelingiem dostałam gratis. Z targów przyniosłam jeszcze jedną pomadkę, truskawkową od La-Le. Nie miałam jej w planach, ale kupił mnie obłędny truskawkowy zapach. W Czterech Szpakach oczarował mnie z kolei puszysty mus do ciała „konopie i pomarańcza”. Na spróbowanie dostałam mini mydełko pomarańczowo-rozmarynowe. Kule do kąpieli robię co prawda zwykle sama, ale nie oparłam się różanej od Sape. A w Manufaktura Lawenda wybrałam sobie coś, czego wcześniej nigdzie nie widziałam – sól kąpielową z olejami o zapachu pomarańczy. I żałuję ogromnie, że nie skusiłam się jeszcze na mus mydlany, ale nic straconego myślę. Liczę na to, że się jeszcze spotkamy.
Dobra informacja jest taka, że Natural Beauty będą ponownie we Wrocławiu 2-3 czerwca, a w międzyczasie odbędą się w Warszawie 12 maja. Jeśli tylko będę miała wolny weekend, na pewno znów się wybiorę. A Ty?