Sezon na szparagi w pełni. Od jakiegoś czasu cieszą się one również w moim domu dużą popularnością. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedawno kojarzyły mi się jedynie z zagranicznymi wyjazdami zarobkowymi. Dopóki ich nie spróbowałam!
Najbardziej lubię zielone szparagi, mimo że uważane są za mniej szlachetne. Jednak ich przygotowanie jest prostsze, nie trzeba ich obierać, wystarczy oderwać kilka centymetrów zdrewniałej łodygi. A potem ogranicza nas właściwie tylko kulinarna wyobraźnia.
Szparagi w roli głównej
Ja uwielbiam szparagi w roli głównej. Najczęściej zawijam po kilka w suszoną szynkę, końce skrapiam olejem i posypuję solą morską i całość zapiekam ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200’C. Można też szparagi w szynce owinąć dodatkowo ukośnie kwadratami ciasta francuskiego i prócz soli posypać tartym serem (cheddarem, grana padano, parmezanem). Dobrym pomysłem jest też oprószenie szparagów mąką a następnie obtoczenie w roztrzepanym jajku a potem bułce tartej wymieszanej z tartym parmezanem. A kiedy mam więcej czasu, zapiekam szparagi skropione olejem i obłożone przeciśniętym przez praskę czosnkiem i podaję z szybko podsmażonymi pieczarkami w plasterkach skropionymi sosem sojowym (szybko by nie zdążyły puścić soku), uprażonymi orzechami włoskimi i posiekaną natką pietruszki.
Szparagi jako dodatek do dań
Świetnie smakuje również omlet ze szparagami. Wykorzystuję do niego zwykle same główki a z reszty robię zupę krem. Szparagi dobrze też komponują się z makaronem, cukinią, świeżą kolendrą i sosem na bazie jajka i mascarpone. Tak naprawdę można je dodać do bardzo wielu dań, nawet do zapiekanych udek z kurczaka. Trzeba tylko pamiętać, by szparagi dodać 10-15 minut przed końcem pieczenia.
Korzystajcie! Sezon jest taki krótki.