Biolaven, młodszą siostrę Sylveco, poznałam już jakiś czas temu. Używałam żelu do twarzy, krem na noc i balsamu do ciała. I jeśli chodzi o działanie, nie miałam im nic do zarzucenia, ale słodki winogronowy zapach tych kosmetyków skutecznie mnie do nich zniechęcił. Kiedy jednak przeczytałam, że serum do twarzy Biolaven pachnie w końcu lawendą, nie mogłam mu się oprzeć. To jeden z moich ulubionych zapachów. Ciekawe jesteście, jak sprawdza się to serum? Zapraszam dalej.
Serum do twarzy Biolaven o działaniu przeciwzmarszczkowym
Serum do twarzy i szyi o działaniu przeciwzmarszczkowym, przeznaczone do zaawansowanej pielęgnacji każdego rodzaju cery. Zawiera olej sojowy, z pestek winogron, arganowy i skwalan roślinny, które nawilżają, odżywiają i wygładzają. Witamina E, będąca naturalnym antyoksydantem, spowalnia procesy starzenia się skóry i niweluje skutki działania szkodliwych czynników zewnętrznych. W połączeniu z olejkiem eterycznym z lawendy lekarskiej, serum wykazuje silne działanie regulujące, wyrównuje koloryt cery, wspomaga procesy odbudowy kolagenu i elastyny. Codzienne stosowanie pozwala cieszyć się gładką, promienną, odżywioną cerą.
Lawendowo mi
Serum w szklanej 30 ml buteleczce z pipetą dla bezpieczeństwa zapakowane jest w kartonik. To na nim znajduje się pełny skład, opis składników aktywnych, sposób użycia i ciekawostki o lawendzie lekarskiej, której marka Biolaven zawdzięcza swoją nazwę.
Samo serum ma rzadką oleistą konsystencję, lekko żółte zabarwienie i pachnie lawendą. Ale jak! Zapach jest przepiękny, prawdziwie lawendowy i intensywny. Nie ulatnia się szybko, ale nie jest też męczący. Dla mnie ten zapach jest atutem, ale wiadomo, kwestia gustu, można go przez ten zapach nie polubić.
Serum jest bardzo wydajne. Producent zaleca zużycie w 3 miesiące od pierwszego otwarcia i może być z tym problem. Ja go używam codziennie od 1,5 miesiąca i nie zużyłam połowy. Nie sądzę jednak, żeby miało się zmarnować. Ile ta przyjemność kosztuje? Byłam pewna że więcej, ale nie – kupicie je za niecałe 30 zł. Dla mnie bomba.
Dobroczynne olejki
Składniki (INCI): Glycine Soja Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Squalane, Tocopheryl Acetate, Lavandula Angustifolia Oil, Linalool, Limonene, Geraniol, Citronellol.
Można powiedzieć, że serum Biolaven to mieszanka olejków. Na pierwszych miejscach w składzie mamy olej sojowy, olej z pestek winogron, arganowy i skwalan (z oliwy z oliwek), które nawilżają, odżywiają i wygładzają skórę. Dalej jest witamina E, która jest antyoksydantem, czyli spowalnia procesy starzenia się skóry i niweluje skutki działania szkodliwych czynników zewnętrznych, a tutaj pełni jednocześnie rolę konserwanta. Później mamy olejek z lawendy lekarskiej, który działa przeciwtrądzikowo i reguluje wydzielanie sebum. Dlatego serum nadaje się nie tylko dla cer suchych i dojrzałych ale również problematycznych.
Moja miłość ♥
To była miłość od pierwszego powąchania. Serum do twarzy Biolaven przekonało mnie do siebie jednak nie tylko zapachem ale przede wszystkim działaniem. Na początku miałam z nim problem. Niby serum stosujemy pod krem, ale tutaj mamy w zasadzie olejek, więc trochę bez sensu. Postanowiłam więc mieszać go z kremem na noc, dzięki temu zdecydowanie lepiej się wchłania. Wystarczy odrobina, dosłownie kilka kropli. Dzięki niemu cera jest dobrze nawilżona, ale co mnie najbardziej zaskoczyło, bardzo szybko goją się ewentualne niedoskonałości. Niektóre po prostu znikają w ciągu nocy. Nie spotkałam się wcześniej z innym kosmetykiem, który tak dobrze by sobie z nimi radził. Oczywiście nie ma mowy o jakimkolwiek obciążeniu czy zapchaniu cery. Nie stosuję go jednak na dzień, bo na dzień wolę zdecydowanie lżejsze formuły. Poza tym serum jest tak bogate, że wystarczy stosować je raz dziennie a za stosowaniem na noc przemawia jeszcze jedno. Olejek lawendowy ma działanie odprężające. Łagodzi lęki i ułatwia zasypianie.
Lubicie zapach lawendy? Jeśli tak, na pewno pokochacie to serum. Ma cudowne działanie a w dodatku tak niewiele kosztuje.