Na punkcie kosmetyków naturalnych mam lekkiego bzika. Wierzę, że natura może dać nam od siebie bardzo wiele. Musimy tylko wiedzieć, po co sięgnąć i nie zrażać się, gdy spodziewane efekty nie przychodzą zbyt szybko. Grunt to cierpliwość, znajomość siebie i zaufanie. Wiedzą o tym również twórcy linii naturalnych kosmetyków organicznych Polny Warkocz. Ich produkty oparte są na prostych recepturach a odpowiednio dobrane naturalne składniki wzmacniają nawzajem swoje działanie. Ostatnio miałam przyjemność wypróbować Mazidło Pszeniczne, krem do twarzy o bogatym choć krótkim składzie i zupełnie dla mnie nowej formule. Czy nie zawiodło mojego zaufania? Czy warto było spróbować i czekać na efekty? Jeśli jesteście ciekawe, czy mogę odpowiedzieć twierdząco na te pytania, zapraszam na recenzję.
Od producenta
Mazidło Pszeniczne, którego receptura sformułowana została wyłącznie w oparciu o wyselekcjonowane składniki naturalne, stworzone zostało z myślą o pielęgnacji cery suchej i dojrzałej. Nieprzypadkowy zatem jest wybór oleju z kiełków pszenicy, bogatego w substancje odżywcze. Dzięki temu mazidło korzystnie wpływa na poziom nawilżenia skóry oraz jej kondycję. Olej z zarodków pszenicy działa ujędrniająco, opóźnia procesy starzenia. Skwalan zapobiega utracie wody, głęboko nawilża, dotlenia, redukuje przebarwienia oraz drobne rysy dojrzałości. Olej rycynowy poprawia nawilżenie i działa ochronnie. Mazidło Pszeniczne to gęsty krem o strukturze piankowej, która po aplikacji zamienia się w kremowe masełko.
Pierwsze wrażenia
Mazidło Pszeniczne wygląda oryginalnie. Zamknięte jest w uroczym niewielkim słoiczku z ciemnego szkła. Przed ciekawskimi zabezpiecza je papierowa banderola. Etykieta jest prosta, ale bardzo gustowna i spójna. Oprócz wszelkich niezbędnych informacji takich jak skład czy przydatność do użycia od pierwszego otwarcia dowiemy się z niej, że produkt jest w 100% naturalny, przyjazny dla zwierząt, ekologiczny i pochodzi z Polski.
Mazidło ma żółtawy kolor i oleistą ale puszystą konsystencję. Na twarzy delikatnie roztapia się. Jest bardzo wydajne. Jeśli nałożymy go za dużo, skóra będzie się świecić i kleić. Optymalna ilość zależy oczywiście od kondycji skóry. Mojej dojrzałej ale mieszanej wystarcza dosłownie odrobina a i tak na skórze pozostaje tłusty film. Dlatego krem nakładam tylko na noc. Pachnie naturalnie ziołowo ale delikatnie. Odmiennie niż typowo drogeryjne kremy, ale na miłośnikach kosmetyków naturalnych zapach z pewnością nie zrobi wrażenia.
Słoiczek mazidła o pojemności 50 ml kosztuje około 35 złotych. Znajdziecie go na przykład w Eko Drogerii.
Skład
Składniki (INCI): Masło Shea, Olej ze Słodkich Migdałów, Zimnotłoczony Nierafinowany Olej z Kiełków Pszenicy, Skwalan Roślinny z Oliwek, Zimnotłoczony Olej Rycynowy, Witamina E.
Skład jest niezwykle krótki i cudownie naturalny. Mamy tutaj odżywcze i regenerujące masło Shea, nawilżający i wygładzający olej ze słodkich migdałów, bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, przeciwutleniacze, fosfolipidy, proteiny oraz witaminy i składniki mineralne olej z kiełków pszenicy, wzmacniający i odbudowujący płaszcz lipidowy skóry skwalan, łagodzący i zmiękczający olej rycynowy i na koniec jeszcze witaminę E, która pełni rolę naturalnego antyutleniacza chroniącego skórę przed utratą elastyczności. Bajka? Nie, sama natura.
Moja opinia
Na początku byłam trochę przerażona. Mazidło Pszeniczne to krem do cery suchej i dojrzałej. Nie łączyłabym jednak wieku skóry z jej rodzajem. Moja cera choć 35+, jest wciąż mieszana i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Dlatego, przynajmniej w ciągu dnia, stawiam na lekkie formuły kremów żelów, które raczej ograniczą wydzielanie sebum. Z olejkami się jednak lubię, mojej skórze służą. Nakładam je na noc, bo cera mieszana też potrzebuje odpowiedniego nawilżenia a w pewnym wieku dodatkowo warto zadbać o to, by składniki kosmetyków opóźniały procesy starzenia się skóry. Jak na tym polu radzi sobie Mazidło Pszeniczne? Powiedziałabym, że bardzo dobrze. Skóra jest miękka, dobrze nawilżona. I jest to efekt widoczny właściwie od pierwszej aplikacji. Mimo traktowania olejkami, nie zapycha się i nie przetłuszcza bardziej w ciągu dnia. Jest po prostu w bardzo dobrej kondycji. Na tyle dobrej, że teraz bez obaw sięgnęłam po delikatne kosmetyki złuszczające na bazie kwasów. Po tej kuracji z pewnością do niego wrócę. Podzielę się też nim z mężem, który ma typowo suchą skórę i z pewnością będzie również z niego zadowolony. A ponieważ mazidło jest bardzo bardzo wydajne, znajdę mu również inne zastosowania. Będzie dobre na przesuszone usta, ale także wszystkie inne miejsca (łokcie, kolana, stopy i dłonie), które są szczególnie wrażliwe na chłód.
Polny Warkocz ma w swojej ofercie również Mazidło Konopne do cery tłustej i trądzikowej raz Mazidło ze Skrzypu Polnego dla cery naczynkowej. Jeśli choć trochę Was zainteresowałam, poczytacie o nich tutaj. Lubicie takie naturalne bogate kremy na bazie olejków czy zupełnie Wam z nimi nie po drodze?