Leniwie – moje podsumowanie wakacji

Co roku to samo. Nie wiem, komu przeszkadzały te wakacje. Zawsze w czerwcu tyle planów a potem czas mija zupełnie nie wiadomo kiedy. Wiem, że to brzmi sprzecznie, ale jednocześnie dużo się działo i było leniwie. Tak dobrze, jak tylko być mogło. I choć tym razem inaczej, bo czas spędziliśmy wyłącznie w Polsce, to było i morze i góry i wieś… Takie totalne oderwanie od codziennej rutyny.

Leniwie - moje podsumowanie wakacji

Książki

Nie były to najbardziej zaczytane wakacje. Przede wszystkim dlatego, że latem zwykle najwięcej czytam w samolocie i leżąc na plaży. W tym roku ani zagranicznych wyjazdów nie było, ani pogoda w Polsce nie pozwoliła na beztroskie wylegiwanie się na leżaku z książką. Coś tam jednak udało mi się przeczytać i w większości były to całkiem niezłe pozycje.

  • „Kimkolwiek jesteś” Jakuba Szamałka to druga część cyklu „Ukryta sieć” – thrillera pokazującego do czego mogą prowadzić nowe technologie. Czytało się bardzo dobrze. Książka wciąga i trudno się od niej oderwać. Jedynym mankamentem jest słabe zakończenie.
  • „Kasztanowy ludzik” Sorena Sveistrupa jest również thrillerem, ale trochę makabrycznym. Raczej dla ludzi o mocnych nerwach. Typowy mroczny skandynawski klimat. Mnie się podobał.
  • „Love Style Life” Garance Dore jest jedną z najczęściej pojawiających się książek na Instagramie swego czasu. Faktycznie, dobrze wygląda na zdjęciach i na półce, ale to jej jedyne zalety. Dobrze się czyta, ale dla mnie to taka książka o niczym.
  • „Doktor Bogumił” Ałbeny Grabowskiej jest ukłonem autorki w stronę medycyny, którą porzuciła na koszt pisania. Nie lada gratka dla miłośników Jürgena Thorwalda. Powieść o ludziach, ale także o tym, jak wyglądał szpital w XIX-wiecznej Warszawie.
  • „Strach który powraca” Magdy Stachuli jest kontynuacją „Idealnej”, ale spokojnie można ją czytać osobno. Dobry thriller psychologiczny a przy okazji portret kobiety, która w domu pod miastem nie radzi sobie z upragnionym macierzyństwem, zapracowanym mężem, porzuconą karierą. Trochę stereotypowe, ale zgrabnie napisane.
  • „O krok za daleko” Harlana Cobena zaczyna się trochę nudno, ale bardzo szybko się rozkręca. Jak przystało na prozę Cobena napięcie utrzymuje się do samego końca i naprawdę fantastycznie się czyta.
  • „Ta którą znam” Małgorzaty Wardy jest ciężką książką, trudną. Skłaniającą do myślenia. Grającą na emocjach. Mimo wszystko bardzo warto ją przeczytać. To moja druga książka tej autorki i wiem, że na pewno sięgnę po kolejne.
  • „Cymanowski młyn” Magdaleny Witkiewicz i Stefana Dardy miał być thrillerem, a jest raczej połączeniem wątku obyczajowego z sf. Nie przepadam za tego typu literaturą. Tutaj historia wciąga, ale jest mocno przekombinowana i przegadana.

Leniwie - moje podsumowanie wakacji

Filmy i seriale

Tym razem 2 filmy i 4 seriale, w tym 1 dokumentalny. Większość, jeśli nie wszystkie, jak zwykle z Netflixa. W zasadzie od dawna nie oglądam już tradycyjnej telewizji.

  • „Boże ciało” Komasy opisuje historię młodego chłopaka warunkowo zwolnionego z poprawczaka, który wyjeżdża do pracy na drugi koniec kraju, ale zaczyna tam udawać księdza. Film jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Jest bardzo dobry, ale zakończenie ma nieco dziwne.
  • „Sala samobójców. Hejter” również Komasy jest dla mnie dużo lepszy niż pierwsza część. Bez tych wszystkich dziwnych animowanych wstawek. Pokazuje, jak manipuluje się ludźmi przy użyciu social mediów. Warto obejrzeć. 
  • „Fauda” to thriller polityczny opowiadający o izraelskich agentach tropiących palestyńskich bojowników. Bardzo ciekawy. Skłonił mnie do poszukania większej ilości informacji na temat konfliktu Izrael-Palestyna.
  • „W głębi lasu” jest polską ekranizacją książki Cobena. Mnie się podobał i uważam, że całkiem nieźle oddaje klimat lat 90. Przy czym książka jest bardziej spójna, tutaj nie wszystko jest wyjaśnione do końca.
  • „W świecie danych” to dokument pokazujący zależności między nami a przyrodą, światem. Interesujący, choć prowadzący czasem mocno mnie denerwował (szczególnie w odcinku o kupie).
  • „Snowpiercer” czyli pociąg z ostatnimi ludźmi pędzący przez zamarznięty świat. Jeśli przymkniemy oczy na pewne naukowe czy też logiczne niedociągnięcia, całkiem niezła historia. Wciąga.

Co u mnie

Gdzie jestem, kiedy mnie nie ma? Gdzieś tam na plaży albo na szlaku. Pakuję walizkę. Piorę, prasuję. Rozciągam się na słońcu. Czytam. Odpowiadam na milion pytań. Planuję. Rozmyślam… Wakacje to był dobry czas. Złapałam oddech od bloga, od social mediów. Jak wspominałam, nie byliśmy tym razem za granicą. Z perspektywy czasu trochę żałuję, ale z drugiej strony wiem, że nie mogłabym odpocząć z myślą, że ktoś z nas może zachorować. Nie na koronawirusa, po prostu złapać jelitówkę czy przeziębienie, co zdarzało nam się za granicą całkiem często. Co wtedy w hotelu, na lotnisku. W Polsce pod tym względem jednak czuję się bezpieczniej. Po prostu wsiadam w samochód i wracam do domu. Dlatego nie ruszyliśmy się poza granice. Nie było gorzej, po prostu inaczej. Tydzień byliśmy nad Bałtykiem. Kilka razy w górach. Wiele dni spędziliśmy na wsi. Kiedyś opiszę te wszystkie miejsca, bo są naprawdę godne polecenia.

Leniwie - moje podsumowanie wakacji

Tymczasem ciekawa jestem, co u Ciebie słychać. Jak Ci minęły wakacje?