Nijaki – podsumowanie stycznia

Dawno tak długo nie zwlekałam z podsumowaniem miesiąca! Dlaczego? Mam wrażenie, że ten mój styczeń był trochę taki jak ta pogoda za oknem. Ni to zima, ni to wiosna. Nijaki. No ale skoro już za mną, wypadałoby go jakoś szerzej podsumować. Jak zwykle przy tej okazji mam dla Ciebie polecane książki i filmy. Tym razem dzielę się też moją nową pasją. Zapraszam na podsumowanie stycznia.

Podsumowanie stycznia

Książki

Nie wiem, czy pamiętasz moje postanowienie na ten rok. Chcę kupować mniej książek papierowych a więcej czytać na czytniku. Zaczyna się nieźle, bo w styczniu czytałam książki tylko w wersji elektronicznej. Pokonałam już też moje obawy zalania czytnika i zabieram go nawet do wanny.

  • „Bądź moim światłem” Agaty Przybyłek to ostatnia ze świątecznych książek, której przeczytanie trochę przeciągnęło mi się w czasie. Zgrabnie napisana, ale nie lubię takich dylematów, przed którymi stanęła główna bohaterka. Całość nie jest łatwa a zakończenie jest zbyt pospieszne.
  • „Czarni” Pawła Reszki są jedną z tych książek, do których mam ochotę wrócić. Zrobiła na mnie duże wrażenie  i nie dlatego, że mówi o rzeczach, które o księżach już wiemy (pogoń za bogactwem, ukrywany homoseksualizm, związki z kobietami, dzieci, pijaństwo), ale ponieważ pokazuje, jak ogromna jest skala tego zjawiska.
  • „W głębi lasu” Harlana Cobena przeczytałam ponieważ dowiedziałam się, że powstaje polski serial z Grzegorzem Damięckim w roli głównej na podstawie tej książki. Nie można się od niej oderwać, więc z niecierpliwością czekam, aż serial pojawi się na Netflixie.
  • „Zranić marionetkę” Katarzyny Grocholi jest zaskakująca, ponieważ nie jest typową dla niej lekką obyczajówką. To dobry, ciężki kryminał, choć mocno dołujący ze względu na tematykę i opowiedzianą historię.
  • „Światło między oceanami” M.L. Stedman to kolejna książka, którą przeczytałam, ponieważ chciałam obejrzeć film. Kiedy tylko mogę, zawsze zaczynam od książki. To piękna choć strasznie smutna historia. Jednak nie mogła się przecież skończyć dobrze dla wszystkich bohaterów.

Kindle, kawa i czekolada

Filmy

Czy Ty widzisz poniższą listę? Wiesz, kiedy ostatnio w ciągu miesiąca obejrzałam 2 seriale i 9 filmów? Powiem Ci. Chyba nigdy wcześniej. Pod tym względem to był wyjątkowo dobry miesiąc.

  • „Palmy w śniegu” to moje wielkie tegoroczne odkrycie. Przepiękny hiszpański film i uwaga, dostępny na Netflixie. Opowiada historię zakazanej miłości na rajskiej wyspie będącej wówczas kolonią hiszpańską. Bardzo polecam.
  • „Żmijowisko” jest serialem na podstawie książki Wojciecha Chmielarza. Książka nie bardzo mi się podobała (szczególnie zakończenie), z filmem jest więc podobnie. Przyjemnie się ogląda (choć język jest wyjątkowo wulgarny), ale zakończenie jest groteskowe.
  • „Maria Skłodowska-Curie” jest postacią niezwykle ciekawą, ale po tym filmie czuję wielki niedosyt, bo zaczyna się dopiero w momencie, kiedy Maria otrzymuje pierwszego Nobla a kończy już na drugiej nagrodzie. Poza tym jest strasznie melodramatyczny. Dla mnie to jest zmarnowany potencjał.
  • „Czas mroku” pokazuje Winstona Churchilla, kiedy zostaje premierem Wielkiej Brytanii po wybuchu II wojny światowej. Bardzo ciekawy film. Wielka szkoda, że pokazuje tylko pierwsze dni urzędowania Churchilla.
  • „Fatamorgana” to hiszpański film z Álvaro Morte. Opowiada o kobiecie, która dzięki anomalii czasoprzestrzeni ratuje chłopca z przeszłości, ale jednocześnie traci córkę. Pokazuje, że zmiany w przeszłości pociągają za sobą zmiany w teraźniejszości. Znany motyw, ale niezły film.
  • „Wataha” – trzeci już sezon serialu o bieszczadzkiej Straży Granicznej. Wciąż tak samo dobry i wciągający. Jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Jeśli nie znasz, koniecznie musisz nadrobić.
  • „Pokot” to taki trochę śmieszny film, choć niby kryminał. Pokazuje serię morderstw w Sudetach, której ofiarami są myśliwi a wszystkie tropy prowadzą do… zwierząt. Mocno specyficzny, nie do końca w moim guście.
  • „Tylko dla odważnych” opowiada prawdziwą historię grupy strażaków walczących z pożarem lasu. Tu nie ma dobrego zakończenia. Dla mnie ten film z początku jest zbyt wolny, by skończyć się zbyt szybko.
  • „Światło między oceanami” to film dla którego przeczytałam książkę. I warto było, bo film pewne kwestie pomija, inne upraszcza. Jest w nim mniej emocji. Historia jest naprawdę niezwykła, bo opisuje żyjących na odludziu latarnika i jego żonę, którzy przygarniają i wychowują jak swoje uratowane z dryfującej łodzi niemowlę. A po jakimś czasie spotykają jego matkę.
  • „Król wyjęty spod prawa” pokazuje walki, jakie w XIV wieku toczyli Szkoci z Anglikami. Niezły w swojej tematyce, choć początek trochę się ciągnie.
  • „Niezłomny” jest historią biegacza olimpijskiego wziętego do niewoli przez siły japońskie podczas II wojny światowej. Typowo amerykański film o honorze i odwadze. Dobry ale nie wybitny.

Co u mnie

Wszystko się zaczęło chyba od tego, że chciałam uratować kawę. Roślinkę znaczy się, kupioną jakoś w zeszłym roku. Najpierw miała sucho, potem ją przelałam. Liście zaczęły się zasuszać i opadać. Szukałam informacji, co z nią zrobić. Zapisałam się do jednej grupy na Facebooku, potem do drugiej i do trzeciej. Ostatecznie zostałam tylko w jednej. Znalazłam tam ogrom wiedzy, ale też mnóstwo inspirujących zdjęć i zapragnęłam bardziej zazielenić mieszkanie. Nie wiem, czy kawa przeżyje, ale kupiłam monsterę, fikusa benjamina, paprotkę i kilka sukulentów (tak, w tych słodkich doniczkach z Biedronki) oraz zrobiłam las w słoiku. A to jeszcze nie koniec, bo pragnę zielistki i sama nie wiem, czego jeszcze. Mam nadzieję, że ta domowa dżungla odwdzięczy mi się za czas, jaki jej poświęcam.

domowa dżungla - pilea depressa

A co tam u Ciebie? Jak Ci minął styczeń? Jeśli znasz jakiś dobry film albo książkę o Marii Curie-Skłodowskiej, będę wdzięczna, jeśli podzielisz się tytułem.