Niedoczas – moje podsumowanie maja

Niedoczas. Podsumowanie maja pod koniec czerwca. Tak to właśnie ostatnio u mnie wygląda. Między zakupami, gotowaniem obiadu, sprawdzaniem dzieciom lekcji i ogarnianiem wakacji oraz wielu spraw mniejszych i większych nie znajduję już czasu dla siebie. I sama nie wiem, czy to totalne rozleniwienie czy po prostu tak źle działa na mnie obecna sytuacja. Miało być już przecież normalnie a życie tak daleko odbiega od tego, co znamy z przeszłości. Męczy mnie to.

Niedoczas - moje podsumowanie maja

Książki

Niewiele czytam, bo nie mam kiedy. Wieczory w wannie ograniczyłam do minimum. W łóżku od razu zasypiam. Nie kupuję też prawie nowych książek. Częściej sięgam po te, które od dawna czekały na półce na swoją kolej. Chętnie wracam też do lektur z dzieciństwa.
6 książek w maju to byłby niezły wynik, gdyby nie to, że większość z nich to objętościowo niewielkie pozycje.

  • „Lekarstwo dla duszy” Justyny Kopińskiej to jakby osobne artykuły złożone w 1 książkę. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze. To jej najbardziej pozytywna książka. Skłania do refleksji, bo tematy ciężkie, ale daje nadzieję.
  • „Zapałka na zakręcie” Krystyny Siesickiej jest jak powrót do beztroskich, letnich, młodzieńczych dni. Uwielbiam tę historię nastoletniej miłości Mady i Marcina. Zawsze chętnie do niej wracam.
  • „Pejzaż sentymentalny” to kontynuacja „Zapałki na zakręcie”. Dużo tu niesamowitych zbiegów okoliczności i niedopowiedzeń, ale przyjemnie się czyta. Czy tak wyobrażałam sobie dalsze losy Marcina i Mady? Niekoniecznie.
  • „Zatrzymaj echo” to jest taka książka w stylu: przyjeżdża pisarka do Osady sprawdzić, jak się mają bohaterowie „Zapałki na zakręcie”. Trochę dziwna, trochę słodko gorzka. Dobrze było zerknąć do Marcina i Mady, ale myślę, że niektóre historie nie powinny mieć dalszego ciągu i to jest właśnie jedna z nich.
  • „Jezioro osobliwości” Siesickiej to książka dla nastolatków, o nastolatkach. Trudne jest to dorastanie i choć z perspektywy czasu problemy, które miało się mając te naście lat, wydają się tak błahe, wtedy były największe na świecie.
  • „Nazwijmy to miłość” Janusza L. Wiśniewskiego to historie miłosne i luźnie związane z miłością. Smutne, zabawne, wzruszające, skłaniające do myślenia… Wyjątkowe. Bardzo lubię te jego krótkie formy. Mam je w domu chyba wszystkie.

Zapałka na zakręcie - Krystyna Siesicka

Seriale

Ostatnio mam znów taki czas, że jest tyle seriali, które chciałabym obejrzeć, a tak mało czasu. Nigdy nie oglądam całej serii na raz, zwykle tylko jeden odcinek dziennie, wyjątkowo dwa. I robią mi się zaległości! Ale muszę przyznać, że zdecydowanie wolę ten stan niż „nie mam co oglądać”. A w maju? 1 film i 4 krótkie seriale. 

  • „Na granicy” to polski thriller z Marcinem Dorocińskim i Andrzejem Chyrą. Zapowiadał się nieźle, ale wypadł słabo. Fajny klimat i nieźli aktorzy, ale kiepski scenariusz. Niezrozumiałe zachowania bohaterów, dziwne przemiany. Można obejrzeć, ale w sumie nie warto.
  • „Unorthodox” – tego serialu o ortodoksyjnych Żydach chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Napiszę więc tylko, że ja nie miałam pojęcia, że taki odłam w ogóle istnieje i jestem zszokowana, do jakiej roli sprowadza kobiety.
  • „The Stranger” jest serialem na podstawie powieści Cobena „Nieznajomy”. Niezły kryminał, choć bardzo mocno różni się od książki. Niektóre wątki są zmienione, jest też trochę nowych. Warto przeczytać książkę i obejrzeć serial.
  • „Projekt niewinność” to dokument o niesłusznie skazanych. Najbardziej przerażające jest to, że większość z nich została oskarżona o najpoważniejsze zbrodnie i zanim została oczyszczona z zarzutów, przesiedziała w więzieniu nawet dziesiątki lat.
  • „Ostatni taniec” to dla mnie wielkie zaskoczenie. Nie sądziłam, że serial o sportowcu może być tak dobrze nakręcony. Zabawny. Ciekawy. Czas zwycięstw Michaela Jordana przypada na moje dzieciństwo. Chicago Bulls, potem Śląsk Wrocław. Nigdy później nie oglądałam tyle koszykówki.

Co u mnie

W maju była piękna pogoda i spędziłam sporo czasu na powietrzu. Odkrywałam nieznane dotąd miejskie parki, dużo spacerowałam. Jednocześnie te dni podobne wszystkie do siebie, nie różniące się niczym. Obowiązki, obiadki… Byłam dla rodziny. Byłam tu i teraz. Tylko czasu dla siebie już brakło. To zresztą chyba widać nawet tutaj. Pusto. Nie do końca mi z tym źle, bo wykorzystałam ten czas dobrze, tylko inaczej niż zwykle. Więcej dla domu, dla dzieci. Trudno mi się spiąć i wszystko ogarniać bardziej efektywnie, bo nadal trochę przytłacza mnie ta sytuacja związana z wirusem. Ciężko mi to wszystko zaakceptować. Brak szkoły. Brak zagranicznych wakacji. Dystans. Świat stanął na głowie i nie chce wrócić na swoje miejsce. Może już nigdy nie wróci?

Niedoczas - moje podsumowanie maja

A co u Ciebie słychać? Jak Ci minął maj?