Gdy próbuję przypomnieć sobie listopad, mam w głowie czarną dziurę. Prawdopodobnie był ok, niczym się nie wyróżniał, ale naprawdę nie wiem, gdzie się podział. Kiedy on minął? Jak to się stało, że ta jesień tak szybko zleciała? Mamy grudzień, za moment święta… Zanim jednak ogarnie nas przedświąteczna gorączka, mam dla Ciebie jeszcze moje małe podsumowanie listopada.
Książki
Podobnie jak w październiku tylko 4 pozycje i duże zaskoczenie. Książka, która wydawała mi się pewniakiem, wypadła najsłabiej. Z kolei ta, odnośnie której miałam największe obawy, podobała mi się najbardziej.
- „Poszukiwanie” Charlotte Link trudno odłożyć na półkę zanim nie przeczyta się w całości. Książka nieustannie zaskakuje i wciąga aż do ostatnich kartek. Na tle mrocznego, angielskiego krajobrazu mamy tutaj zaginione nastolatki. Czy ich sprawy są powiązane? Kto i dlaczego je porywa? Czy istnieje morderca z wrzosowisk? Odpowiedzi na te pytania mogą Cię zdziwić.
- „Koniec samotności” to bardzo udana, choć nietypowa, kontynuacja „Samotności w sieci”. I choć podobnie jak inne książki autora pełen jest postaci absolutnie wyjątkowych, to tutaj nie zwracałam na to tak wielkiej uwagi. Nie jest to książka, którą się czyta w pośpiechu ciekawym, co się dalej wydarzy. Jest sporo odniesień do „Samotności”, ale to odrębna książka. Taka niespieszna. Skończyłam i nadal o niej myślę. Bardzo mi się podobała, najbardziej spośród ostatnich powieści autora.
- „Przytulnym miejscem jest mogiła” to już 9 tom przygód nastoletniej Flawii. Zasmuciło mnie zakończenie poprzedniego tomu, więc z radością czytałam może jeszcze nie o współpracy, ale o zakopaniu topora wojennego Flawii z siostrami. Naprawdę miła odmiana. Sama zbrodnia popełniona w miejscu oddalonym od Buckshaw, wśród nieznanych nam jeszcze osób też wydaje się być takim powiewem świeżości. Czekam na kolejną część.
- „Obłęd” Justyny Kopińskiej kupiłam w ciemno i jestem rozczarowana. Temat jest bardzo ważny. Wiemy przecież, jak źle jest z opieką psychiatryczną w Polsce. Tym razem jednak nie mamy do czynienia z reportażem ale dokumentem fabularyzowanym. Nie wiadomo więc, co jest prawdą a co fikcją literacką. Kluczowy jest bowiem dopisek „Wszelkie podobieństwo do prawdziwych zdarzeń i postaci jest przypadkowe i niezamierzone.” Wielka szkoda. To mogła być dobra, mocna książka. Mogła ale nie jest.
Seriale
Znów Netflix, ale tym razem tylko 1 serial składający się w sumie z 16 odcinków (2 sezony). „Czarny punkt”, bo o nim mowa, jest thrillerem produkcji francusko-belgijskiej. Bardzo przypomina mi „Las” („La forêt”). Nic dziwnego, oba seriale łączy kraj produkcji i miejsce akcji. W „Czarnym punkcie” mamy niewielkie belgijskie miasteczko leżące na skraju ponurego lasu. Wszystko, co się tam dzieje, a dzieje się wyjątkowo dużo, jest w pewien sposób z tym lasem związane. Bardzo polecam. Oprócz pięknych leśnych krajobrazów bardzo ciekawe są postacie głównych bohaterów, szczególnie inspektor policji i prokuratora. Każdy z nich skrywa tajemnice. Sam serial jest dość mroczny, ale momentami bywa nawet zabawny.
Co u mnie
W listopadzie moje córki brały udział w popularnym ogólnopolskim konkursie matematycznym. Zadania konkursowe nie wymagały dużej wiedzy szkolnej, ale sprytu, wyobraźni i logicznego myślenia. Kilka razy usiadłam z nimi i razem rozwiązywałyśmy konkursowe łamigłówki. Pewnie nie wiesz, ale bardzo lubię matematykę. Tak bardzo, że był to przedmiot moich studiów. I choć nigdy nie chciałam zostać nauczycielem, zawsze lubiłam pomagać koleżankom ją zrozumieć. Teraz, na moment, to wróciło. Przypomniałam sobie, jak bardzo chcę, żeby inni również polubili matematykę i ile radości daje mi przekazywanie wiedzy. Jeszcze nie wiem, co z tym zrobię, ale na pewno będę o tym intensywnie myśleć. Nie ukrywam, że trochę mi tego brakuje.
Jakie jest Twoje podsumowanie listopada? Było ciężko i ponuro czy minął, podobnie jak u mnie, sama nie wiesz kiedy?