Wiem, ciężko mi się ostatnio zabrać za pisanie. Choć pomysłów mnóstwo. Czerwiec był dobrym miesiącem. Jasne, dużo padało i trudno było się z jakimkolwiek wyjazdem wstrzelić w ładną pogodę, ale było przyjemnie, spokojnie. Ten miesiąc to zawsze zapowiedź lata, wakacji, beztroski. Pyszne, młode warzywa, kolorowe, pachnące owoce. Pola maków i chabrów… Lubię czerwiec. To chyba najpiękniejszy miesiąc w roku.
Książki
Wygląda na to, że w czerwcu moja głowa była zajęta wszystkim innym, tylko nie czytaniem. Cóż, tak bywa, oby tylko nie częściej, bo obserwuję, że czytam coraz mniej. I sama nie wiem, co mnie blokuje. Prawdopodobnie moja kupka „do przeczytania”, którą gromadziłam od lat a za którą postanowiłam się w końcu zabrać. Mam na niej same książki w stylu „kiedyś przeczytam, ale nie od razu” czyli taki, kolokwialnie mówiąc, drugi sort. Nie wiem, po co kupiłam, ale szkoda mi się z nimi rozstać bez czytania. Znasz to? Okazuje się jednak, że są na niej książki, których po przeczytaniu nie sprzedam a zostawię sobie.
- „Szczęśliwa skóra” Adiny Grigore służy mi często jako tło do zdjęć kosmetycznych. Lubię jej okładkę z akcentami zieleni. Świetnie wpisuje się w nurt kosmetyków naturalnych. A co w środku? Zaskoczenie! Pierwsza część o odżywianiu. Dobrze napisana, ciekawa. Druga część o kosmetykach mnie nie porwała, pełna przepisów na domowe specyfiki była nudna i nie ze wszystkimi radami tam zostawionymi się zgadzam.
- „Nic zwyczajnego” Michała Rusinka jest piękną opowieścią o zwyczajnej niezwyczajnej poetce. Powiedzieć, że warto, to jak nic nie powiedzieć, ale trudno ubrać w słowa wrażenia po przeczytaniu tej książki. Sięgnij po nią, nawet jeśli nie znasz twórczości Szymborskiej i w ogóle nie przepadasz za poezją.
Filmy
Przy okazji tego wpisu opowiem Ci tylko o 2 filmach, bo zaczęłam w czerwcu długi serial, który skończę dopiero w lipcu. Wtedy opiszę wrażenia z jego oglądania, a tymczasem czerwcowe filmy, jeden bardzo dobry, drugi taki sobie.
- „Zatrzyj ślady” to amerykański dramat opowiadający historię weterana wojennego, który razem z córką żyje poza systemem. Mieszkają w lesie, z dala od innych ludzi. On ją uczy, kupują tylko niezbędne produkty. Wydaje się, że wiedzie im się nieźle, dopóki nie zostają dostrzeżeni i na siłę włączeni do społeczeństwa. Ojciec jest nieszczęśliwy, dziewczynka, która nie pamięta takiego życia, wprost przeciwnie. Zachęcam do obejrzenia.
- „Zaginione miasto Z” jest filmem przygodowym powstałym na podstawie biografii brytyjskiego wojskowego i podróżnika, który w amazońskiej dżungli poszukiwał legendarnej zaginionej cywilizacji. Trochę taki dorosły Indiana Jones. Nie wybitny, ale można obejrzeć.
Co u mnie
Miałam dużo wyjazdowych planów na czerwiec, ale ostatecznie nic z nich nie udało się zrealizować. Kapryśna pogoda pokrzyżowała mi plany nawet na krótkie wypady na Dolny Śląsk. Ostatecznie jeździliśmy tylko na wieś i szwendaliśmy się po okolicznych parkach. Ze względu na zaistniałą sytuację postanowiliśmy pierwszy raz od lat spędzić wakacje w Polsce. Wybór był oczywisty, bo skoro lato, to woda, więc Bałtyk. Znalazłam domki w małej miejscowości i pojechaliśmy tam pod koniec miesiąca, już po zakończeniu roku szkolnego. O tym jednak opowiem w osobnym wpisie, bo wiem, że sporo osób nadal poszukuje ustronnych miejsc nad polskim morzem. Co poza tym? Było spokojnie, leniwie, rodzinnie. Dużo prostego, domowego jedzenia. Bo jeśli o mnie chodzi, cały rok mogłabym się żywić młodą kapustą, fasolką szparagową (koniecznie z bułką tartą zrumienioną na maśle) i truskawkami.
A co u Ciebie słychać? Jak smakował Twój czerwiec?