Właściwe oczyszczanie twarzy jest podstawą dobrej pielęgnacji. I nie mam tu na myśli tylko demakijażu czy mycia twarzy ale również peeling, który oczyszcza twarz dogłębnie usuwając martwy naskórek. Ja najczęściej wybieram ostre peelingi mechaniczne na bazie korundu lub pestek, w przypadku których siłę tarcia mogę sama kontrolować różnym sposobem użycia. Peeling do twarzy Asoa zaskoczył mnie jednak swoją mocą.
Pierwsze wrażenia
Peeling w niewielkim szklanym słoiczku wygląda bardzo niepozornie. Ma kolor błota i taki ziemisto-ziołowy naturalny zapach. Na pierwszy rzut oka nie widać w nim wielu drobinek. Zresztą drobinki to złe słowo, bo pestki są całkiem spore. Peeling ma nietypową konsystencję puszystego musu. W palcach czuje się, że jest gruboziarnisty i trochę tłusty. Pierwsze użycie mocno zaskakuje. Pestki są naprawdę ostre i już przy samym nakładaniu peelingu na twarz mogą zrobić krzywdę. Trzeba się z nim bardzo delikatnie obchodzić lub znaleźć na niego sposób. Po zmyciu pozostawia na twarzy delikatny tłustawy film. Spokojnie można go pozostawić, ale w razie potrzeby łatwo zmywa się nawet delikatnym żelem.
Opakowanie 60 ml obecnie kupicie tutaj w promocji za nieco ponad 30 zł.
Skład
Peeling do twarzy Asoa powstał na bazie pestek aronii, czarnej porzeczki i moreli. To właśnie one ścierają martwy naskórek. Użyte oleje mają właściwości oczyszczające ale również pielęgnujące (nawilżające, przeciwzmarszczkowe, wygładzające).
Składniki (INCI): Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Prunus Armeniaca (Apricot Kernel), Aronia Melanocarpa Seed Powder, Ribes Nigrum Seed Powder, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Tocopheryl Acetate, Cananga Odorata Flower Oil, Limonene, Linalool, Isoeugenol, Pelargoniu Graveolens Oil.
Peeling do twarzy Asoa – moim zdaniem
Przyznam szczerze, na początku byłam lekko przerażona. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z peelingiem do twarzy o takich dużych i ostrych drobinach. Zauważyłam jednak, że jeśli nałoży się ten peeling delikatnie na wilgotną twarz i chwilę odczeka, pestki lekko napęcznieją i stracą nieco ze swojej mocy. Wtedy jest idealnie a masaż twarzy jest nie tylko skuteczny ale również przyjemny. Peeling do twarzy Asoa bardzo dobrze oczyszcza. Znikają wszystkie suche skórki. Pozostawia twarz gładką, miękką, miłą w dotyku i nawilżoną. Może przerażać ilość olejów w składzie, ale prawie się ich tutaj nie czuje. Ja nie lubię uczucia tłustości, szczególnie na twarzy, a ten peeling zmywam tylko wodą. Na twarzy zostaje oczywiście lekki film, ale taki bardziej zabezpieczający przed ściągnięciem czy utratą wody niż wyczuwalnie tłusty. I mimo że nic na to na początku nie wskazywało, polubiłam ten peeling i z pewnością będę do niego wracać.
Na pewno nie jest to jednak peeling dla cery wrażliwej, naczynkowej czy trądzikowej. W przypadku każdej innej siłę ścierania trzeba dostosować do potrzeb i rodzaju cery. Pamiętajcie też, że takiego silnego peelingu nie powinno się wykonywać częściej niż raz w tygodniu.
Słyszałyście już o marce Asoa? Chodzi mi po głowie jeszcze kilka kosmetyków od nich. Póki co oprócz peelingu mam też hydrolat geraniowy.