Swoją przygodę z włosomaniactwem rozpoczęłam już jakiś czas temu. Powodów było kilka i każdy z nich był tak samo istotny. Moje włosy były w fatalnym stanie, mimo używania wciąż nowych, droższych, profesjonalnych kosmetyków. Bardzo wypadały. Okropnie swędziała mnie głowa po każdym umyciu. Swędzenie nasilało się i już pod koniec głowa swędziała mnie niemal bez przerwy! Uznałam więc, że czas na zmiany. Poczytałam kilka blogów. Pozbyłam się moich drogich super szamponów z SLS a kupiłam delikatne. Zrobiłam też zapas polecanych masek, odżywek i olejków. Kupiłam nawet skrzyp i pokrzywę w saszetkach do zaparzania.
Trudne początki
Zmiana kosmetyków przeszła niemal bezboleśnie. Stan włosów powoli zaczął się poprawiać. Zrezygnowałam z prostownicy, bo włosy przestały się puszyć. Nie używam suszarki. Pozwalam włosom wyschnąć i dopiero wtedy je rozczesuję. W domu często luźno je związuję a rozpuszczam tak naprawdę wychodząc gdzieś, a i to nie zawsze. Zaczęłam pić skrzyp i pokrzywę. Okazało się, że wcale nie są takie niesmaczne. Tylko z tym olejowaniem wciąż mi było nie po drodze. Miałam wizje wytłuszczonej pościeli, piżamy i niedomytych włosow. W końcu postanowiłam, że dobre i kilka godzin oleju na włosach i będę go nakładać popołudniami, przed wieczornym myciem. I to był strzał w dziesiątkę.
Mój ulubiony olej
Oleje staram się nakładać na włosy przed każdym myciem czyli 2-3 razy w tygodniu (teraz włosy dużo wolniej mi się przetłuszczają), na tak długo, jak pamiętam, zwykle są to 2 godziny. Próbowałam już różnych olejków, również kokosowego i oliwy z oliwek. Najbardziej lubię antycellulitowy olejek do skóry Alterra. Pięknie pachnie!
Zmywanie oleju
Jak już zdecyduję, że pora zmyć olej, idę do wanny. Najpierw płukam włosy ciepłą wodą. Gdy woda nieco ocieknie, nakładam na włosy maskę i leżę sobie z nią w ciepłej łazience ok. 30 minut. W tym czasie maska emulguje olej, dzięki czemu z łatwością go potem można zmyć nawet najdelikatniejszym szamponem.
Po spłukaniu maski myję więc włosy szamponem bez SLS. Ostatnio jest to balsam myjący z betuliną Sylveco KLIK, który dużo mniej plącze włosy niż szampon dla dzieci Babydream czy płyn do higieny intymnej Facelle. Rozrabiam go tylko w kubku z dodatkiem ciepłej wody, bo słabo się pieni. Ten sposób zmywania oleju (najpierw maska, potem szampon) sprawdza się u mnie bez zarzutu. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, by włosy były potem tłuste czy chociaż oklapłe.
Po myciu nakładam na chwilę odżywkę. Najbardziej lubię te 4 na zdjęciu wyżej, ale używam też innych. Na lekko podsuszone włosy stosuję jeszcze olejek do włosów Isana, głównie na końce, ale odrobinę również na długości.
Wbrew pozorom olejowanie włosów nie jest bardzo kłopotliwe ani czasochłonne. Z olejkiem na włosach mogę robić prawie wszystko, nie powinnam raczej się z nikim spotykać, ale domownicy już się chyba przyzwyczaili do widoku moich naolejowanych cytrusowo pachnących włosów. A czas w wannie z nałożona maską spędzam na czytaniu książek i innych zabiegach pielęgnacyjnych. Wreszcie mam czas na maseczki do twarzy!