Rok 2024 przyniósł mi lektury bardzo różnorodne. Dla Ciebie jednak jak zawsze wybrałam tylko te, które mnie poruszyły, które sprawiły, że się zatrzymałam na chwilę i które zostawiły w mojej głowie pytania.
Zastanawiasz się, jakie książki w minionym roku mnie porwały i najchętniej polecam je dalej? Zapraszam na podsumowanie. Na pewno znajdziesz coś dla siebie!

Najlepsze powieści obyczajowe
Zawsze, kiedy próbuję podsumować czytelniczy rok, zaglądam na
moje konto na LubimyCzytać. Tam od lat odnotowuję wszystkie lektury, oceniam je i o każdej staram się napisać choć kilka zdań. To wiele ułatwia.
Powieść obyczajowa to prawdopodobnie gatunek, po jaki sięgam najczęściej. Przeplatam go oczywiście kryminałami i innymi gatunkami, ale nie jestem w stanie wciąż czytać mocnych, obciążających książek.
Ałbena Grabowska i Bonnie Garmus
Na początek chcę wyróżnić 2 pozycje, które najmocniej na mnie wpłynęły i ciągle gdzieś tam siedzą. Każda z innej bajki. Po pierwsze pełna sprzeczności
„Najważniejsze to przeżyć” Ałbeny Grabowskiej o rodzinie, która próbuje się odnaleźć w powojennej Warszawie. Już dawno wojenna lektura nie zrobiła na mnie takiego wrażenia! Ta jest jednocześnie przerażająca i pełna nadziei, dziecięco naiwna i mądra. Drugą książką jest święcące ogromną popularność
„Lekcje chemii” Bonnie Garmus. Jeśli jeszcze jakimś cudem ich nie czytałaś i wciąż się zastanawiasz, czy warto, to tak, naprawdę warto.
Nina Zawadzka i Grażyna Jeromin-Gałuszka
„Czas poświęcenia” Niny Zawadzkiej to jest taka książka, przez którą się płynie. Z dwóch względów bardzo ważna. Po pierwsze opisuje zbrodnie przeprowadzone na Polakach na Podolu już w 1937-1938 roku, o których nadal bardzo mało się mówi. Po drugie porusza temat dziedziczenia traumy i w bardzo przystępny sposób go tłumaczy. Z kolei
„Skradzione dni” Grażyny Jeromin-Gałuszki są przepiękną, niespieszną, nieco poetycką opowieścią a właściwie wieloma opowieściami, które krążą wokół siebie, splatają się ze sobą a na koniec łączą w jedną całość. O kobietach, przeszłości, poszukiwaniu korzeni, własnej tożsamości, o prostym, zwyczajnym życiu i o tym że wszystko się ze sobą łączy, z siebie wynika, że nawet złe rzeczy prowadzą do dobrych.
Rok kryminałów – najlepsze książki 2024
2024 rok to był dla mnie bezsprzecznie rok kryminałów. I choć, jak wspominałam, zawsze staram się przeplatać je nieco lżejszymi książkami, w minionym roku to właśnie kryminałów przeczytałam najwięcej. Najwięcej z nich też oceniłam najlepiej. Co mi się szczególnie podobało? Książki związane z Dolnym Śląskiem. Przypadek? Nie sądzę.
Sławek Gortych i Mieczysław Gorzka
Świetnie spędziłam czas ze
„Schronisko, które spowijał mrok” Sławka Gortycha, który ocala od zapomnienia historię naszego regionu. Każda jego kolejna książka to dla mnie punkt obowiązkowy. Polecam, jeśli jeszcze o nich nie słyszałaś. Z przyjemnością wróciłam też do Laury i Ariela – bohaterów
„Wilczycy” Mieczysława Gorzki. Ta druga część pochłonęła mnie jeszcze bardziej niż „Poszukiwacz zwłok”. Wciągająca, pełna napięcia, zaskakująca, świetnie napisana. Bardzo trudno było ją odłożyć.
Agnieszka Jeż
Chciałabym też wyróżnić książki
Agnieszki Jeż z cyklu „Sprawy Soni Kranz”, dwie które przeczytałam:
„Pomroka” i
„Pastwa”. Co ciekawe, pierwszy raz zetknęłam się z tą autorką dopiero podczas zeszłorocznego
Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Wtedy dowiedziałam się, że jest zakochana w Dolnym Śląsku a akcja tego cyklu dzieje się w małych miejscowościach w okolicach Wałbrzycha. Co mi się podoba w jej książkach, to drugi plan opowieści, który przybliża trochę niełatwą historię tamtych ziem.
Katarzyna Zyskowska
W taki klimat, gdzie teraźniejszość miesza się z przeszłością i znów tutaj, na Dolnym Śląsku, który po wojnie zmienił właściciela, mocno wpisuje się też moje kolejne odkrycie –
Katarzyna Zyskowska i jej
„Historia złych uczynków” oraz
„Nocami krzyczą sarny”. I choć część akcji tej pierwszej książki toczy się w Warszawie, to ostatecznie bohaterka wraca w Góry Sowie, wokół których autorka snuje opowieść tej drugiej. Dobre, tajemnicze, mroczne powieści. Póki co nieco bardziej przypadły mi do gustu niż jej biografie.
Autorzy zagraniczni
Z zagranicznych powieści chciałabym zwrócić Twoją uwagę na dwie, choć obie to raczej
thrillery niż kryminały. Mam tutaj na myśli rewelacyjną
„Bliznę” Juana Gómez-Jurado, która jest częścią znakomitego cyklu z Antonią Scott i spektakularną, mroczną, postapokaliptyczną opowieść
C.J. Tudor „Debit”. Tą ostatnią uważam za najlepszą książkę autorki, choć do tej pory najbardziej pamiętałam „Kredziarza” a najbardziej podobały mi się „Płonące dziewczyny”.
Kinga Wójcik
Na koniec jeszcze chcę Ci polecić książkę, którą miałam przyjemność przeczytać przedpremierowo:
„Wywierzysko” Kingi Wójcik. Pierwszy raz zetknęłam się z tą autorką i już wiem, że nie ostatni. „Wywierzysko” to trzymający w napięciu kryminał, w którym splatają się sprawy prowadzone przez prywatnego detektywa i policjantkę, tajemnicze zaginięcie całej rodziny sprzed lat oraz zaginięcie nastolatki. Książka jest w sprzedaży od 14 stycznia 2025.
Reportaże i biografie
O ile reportaże zawsze chętnie czytałam (uwielbiam te Justyny Kopińskiej), o tyle zainteresowanie biografiami jest dla mnie czymś nowym. Ten rodzaj literatury zawsze wydawał mi się śmiertelnie nudny. Tak było, dopóki nie przeczytałam biografii Marie Curie autorstwa jej córki. Teraz lubię sięgać po tego typu książki a najbardziej interesują mnie biografie ulubionych autorów (Lucy Maud Montgomery, Tove Jonsson), osób publicznych (Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy) czy naukowców (Mileva Marić). No ale te wszystkie jeszcze przede mną.
Iwona Kienzler
W zeszłym roku przeczytałam biografię „Księżna Daisy” Iwony Kienzler i jest to książka napisana w bardzo przystępny sposób, co jest o tyle ważne, że Daisy była postacią historyczna i autorka musiała się oprzeć na wielu źródłach. To ważna osoba, szczególnie dla Dolnego Śląska, więc jeśli interesuje Cię historia tego regionu, serdecznie Ci ją polecam. Do pełni szczęścia brakowało mi w niej tylko większej ilości zdjęć.

Paulina Wójtowicz
Z reportaży chciałabym w tym roku wyróżnić „Nie mój Alzheimer” Pauliny Wójtowicz, ponieważ jest nie tylko doskonale przygotowany, ale również, a może przede wszystkim, bardzo potrzebny. Napisany przystępnym językiem w pierwszej osobie przedstawia historie opiekunów osób chorych na Alzheimera. Niezależnie od objawów, jakie mają osoby, którymi się opiekują, a bywają one bardzo różne, jest to szalenie trudne dla tych osób. Wielki podziw dla wszystkich, którzy zgodzili się opowiedzieć swoje historie.

Rok 2024 był pełen literackich emocji – od dusznych thrillerów, przez historie obyczajowe, po biografie i opowieści oparte na faktach. Każda z tych książek była dla mnie ważna i zostawiła coś, co będę pamiętać jeszcze długo.
A gdybyś Ty miała mi polecić książkę, którą przeczytałaś w zeszłym roku, co by to było i dlaczego?
Wpis zawiera linki afiliacyjne.