Magiczny choć nieprzychylny – podsumowanie grudnia

Grudzień to dla mnie zawsze obietnica magicznej atmosfery i dobrego rodzinnego czasu. Tak było. Szkoda tylko, że to co dobre, tak szybko mija. To całe niecierpliwe oczekiwanie, dom przystrojony w świąteczne dekoracje których liczba z roku na rok wciąż się powiększa, zapach pierniczków i pomarańczy, Wigilia. Ponieważ jednak to już za nami, na spokojnie mogę napisać krótkie podsumowanie grudnia. Jak zwykle będzie o książkach, serialach, a tym razem również o nadchodzących feriach oraz o przerwie, którą byłam sobie zmuszona zrobić.

Magiczny choć nieprzychylny - podsumowanie grudnia

Przymusowa przerwa

Nie lubię zimy i chyba z wzajemnością. Znów pokonała mnie choroba. I kiedy na jednej z grup na Facebooku szukałam rozwiązania mojego zdrowotnego problemu, znalazłam swój własny post sprzed roku. Czułam się wtedy dokładnie tak samo. A skoro tak, to jest nadzieja, że teraz znów mi przejdzie. Już jest trochę lepiej, chociaż strasznie to uciążliwe, że powrót do zdrowia zajmuje mi tyle czasu. Przez ostatnie tygodnie skupiałam się głównie na sobie i to chyba dało się zauważyć, bo moja aktywność tutaj była mniejsza. Ominęły mnie też targi kosmetyczne, targi książek a nawet jarmark świąteczny. Trudno, czasem trzeba wybrać to, co najważniejsze a całą resztę pozostawić z nadzieją, że będzie można do tego kiedyś wrócić.

Seriale

Od jakiegoś czasu rodzinnie zagłębiamy się w Netflixa. Nie spodziewałam aż takiego ogromu tytułów, dlatego czasem nasze wybory są nieoczywiste i oglądamy coś, czego wcześniej nie mieliśmy na liście. W ten sposób właśnie poznaliśmy „Bloodline”. Dość długi serial, bo składający się aż z 33 odcinków. Niby lekki, obyczajowy. Do domu po długim czasie wraca syn marnotrawny, czarna owca w rodzinie.  Ale wtedy właśnie zaczynają się niedopowiedzenia, intrygi, szantaże i kłamstwa a wszyscy zaczynają robić rzeczy, których wcześniej prawdopodobnie nigdy by nie zrobili. „We’re not bad people, but be did bad thing.” Naprawdę? Kolejne odcinki pokazują, że przeszłość tej idealnej zdawałoby się rodziny wcale nie jest tak kryształowa. Nie jest to serial akcji, ale rodzinne tajemnice z pewnością szybko Was wciągną. Dodam jeszcze, że prowadzą oni pensjonat na Florydzie, więc rajskie widoki zapewnione. Nie wiem, dlaczego tak rzadko siadali na plaży pod palmami. Ja najchętniej bym się stamtąd nie ruszała.
Bardzo Wam polecam ten serial, choć zakończenie mogłoby być inne.

świąteczne ciastka Rudolfy

Książki

Przerwa w blogowaniu i mediach społecznościowych miała jeden plus. Przeczytałam 8 kolejnych książek i skończyłam rok z 74 przeczytanymi pozycjami. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dużo czytałam. Na pewno przed 2010!

  • „Cud grudniowej nocy” Magdalena Majcher – kolejna wzruszająca książka w świątecznym klimacie. Bardzo mi się podobała, choć nie jest słodko cukierkowa a bohaterki mają za sobą trudną przeszłość.
  • „Równonoc” Anna Fryczkowska – napisana niby na faktach przedstawia dość swobodną interpretację tajemniczych zaginięć chłopców pod koniec lat 90. na Pomorzu. Przejmująca lektura. Szkoda tylko, że autorka zakończyła książkę w ten a nie inny sposób, podsuwając nam możliwe, wciąż nie istniejące, rozwiązanie tej sprawy.
  • „Pokój kołysanek” Natasza Socha – jest historią staruszka, który jako wolontariusz w szpitalu przytula wcześniaki i opowiada im historie swojego życia, w którym dla podróży zrezygnował z miłości.
  • „Spełnione życzenia” Karolina Wilczyńska – świąteczna okładka sugeruje kolejną wzruszającą świąteczną opowieść. Nic bardziej mylnego. Książka sama w sobie jest dobra, ale nie na ten przedświąteczny czas. Smutna i przytłaczająca.
  • „Anioł do wynajęcia” Magdalena Kordel – nie najnowsza ale najlepsza świąteczna książka, jaką przeczytałam w tym roku. Ciepła, magiczna, bajkowa. Przywraca wiarę w ludzi.
  • „Kto porwał Daisy Mason?” Cara Hunter – zaskoczyła mnie zakończeniem i już za to należy jej się uznanie. Ginie 8-latka. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Czy rzeczywiście?
  • „Opowiem Ci o zbrodni” Katarzyna Bonda i inni – sześć opowieści, każda napisana przez kogoś innego. Wszystkie mocne, przerażające, bo wydarzyły się naprawdę. Dobrze napisane, ale na pewno nie jest to lektura dla każdego.
  • „Muszę to wiedzieć” Karen Cleveland – analityczna CIA, matka, żona. Rozpracowując rosyjskich agentów na komputerze jednego z nich znajduje zdjęcie swojego ukochanego męża. Całość trzyma w napięciu i szybko się czyta.

Magdalena Kordel "Anioł do wynajęcia"

Ferie

Odkąd córki chodzą do szkoły, staramy się również w czasie ferii wyjechać gdzieś choć na kilka dni. W zeszłym roku byliśmy w Karpaczu a w tym zaplanowaliśmy Trójmiasto. Jestem trochę podekscytowana, bo od dawna chciałam pojechać nad Bałtyk. Oczywiście zimową porą będzie to raczej zwiedzanie, nie plażowanie, ale marzy mi się również spacer brzegiem morza w poszukiwaniu muszelek i bursztynów. I cóż, mam nadzieję, że będzie ciepło i nie będzie śniegu. Lot (bo tym razem samolot) wykupiony, pensjonat zarezerwowany, plany powoli się tworzą. Ferie zaczynamy pod koniec stycznia, więc już całkiem niedługo.

Co u mnie

Pisałam już o chorobie, ale starałam się, żeby nie zdominowała ona tego miesiąca. Odcięłam się od kilku spraw, żeby mieć siłę na inne, ważniejsze. Wspólne strojenie mieszkania, pieczenie i dekorowanie ciastek i pierniczków… Dużo czytałam. Na święta wyjechaliśmy na tydzień i spędziliśmy bardzo fajnie, leniwie czas. Co prawda śniegu zabrakło a padający wciąż deszcz uniemożliwiał wychodzenie z domu, ale było smacznie, rodzinie, najlepiej. Wróciliśmy przed Nowym Rokiem i muszę przyznać, że bardziej niż Sylwester (który spędziliśmy z dziećmi w  domu) wciągnął mnie temat zimowych ferii. Siedzenie nad mapą, szukanie lotów, planowanie – tak mi upłynęły ostatnie godziny grudnia. Czy to był dobry miesiąc? Mimo że dość nieprzychylny, to bardzo dobry.

świąteczne skrzaty

A co tam u Was? Jak Wam minął grudzień?