Po krótkim romansie z ShinyBoxem nie subskrybuję już żadnych boxów kosmetycznych. Zdecydowałam, że będę kupować pojedyncze pudełko dopiero wtedy, kiedy spodoba mi się zawartość. ChillBox to zupełnie inna bajka. Co go wyróżnia? Jest to jeden z młodszych boxów, tworzony przez dziewczyny z Wrocławia (lokalny patriotyzm). Widać, że każda edycja jest przemyślana, nie ma w niej przypadkowych produktów. Oprócz kosmetyków standardem w boxie jest książka, a ostatnio pojawiają się też produkty spożywcze i gadżety. I wiecie co? Żałuję każdego jednego ChillBoxa, którego nie kupiłam. Można go kupić tylko w przedsprzedaży. Kupuje się więc tak zwanego kota w worku. Coś tam jednak wiadomo, bo na fanpage’u pojawiają się małe podpowiedzi. Kusił mnie ten box od dawna. Najpierw jednak przegapiłam ostatni dzień sprzedaży, potem box wyprzedał się przed czasem aż w końcu udało mi się kupić. I oto jest, mój listopadowy ChillBox. Kiedy go tylko otworzyłam, pokój wypełnił zapach kakao. Niesamowite! Jesteście ciekawe, co myślę o produktach, które w nim znalazłam? Zapraszam.
Bjobj – organiczny multikrem z masłem shea i olejkiem jojoba – 32 zł
Krem dla wszystkich typów skóry, również wrażliwej, suchej i skłonnej do podrażnień. Można stosować do twarzy, do ciała i jako krem do rąk. Ja z przyjemnością użyję go do ciała. Dodatek masła shea i olejku jojoba sprawiają, że jest to idealny krem na zimę, kiedy skóra potrzebuje wyjątkowego nawilżenia.
Dresdner Essenz – żel pod prysznic czekolada/żurawina – 17 zł
Kremowy żel o zmysłowym zapachu ma delikatnie oczyszczać skórę i włosy oraz chronić je przed utrata wilgoci. Dodatek olejów i masła kakaowego mają sprawić, że skóra po użyciu będzie aksamitnie gładka. Nie wiem, czy się odważę umyć nim włosy, bo moja skóra głowy jest bardzo kapryśna i łatwo ją podrażnić, ale z pewnością umili mi mycie ciała. Uwielbiam pięknie pachnące żele pod prysznic.
Yasumi – maska kakaowa – 18,50 zł
Maska do każdego rodzaju cery, szczególnie do cer wymagających oczyszczenia. Pobudza mikrokrążenie, oczyszcza pory, reguluje pracę gruczołów łojowych. Ziarna kakaowca odżywiają, regenerują, działają przeciwstarzeniowo, rozjaśniają i dodają skórze blasku. Zapach uspokaja i wycisza. Miałam już kiedyś maskę tej firmy, ale nie bardzo przypadła mi do gustu, tyle że to była maska do całego ciała i jej nakładanie było po prostu niewygodne. Liczę, że z tą polubię się bardziej.
Michael Sadler – Anglik zakochany. Miłość w zapadłej dziurze we Francji – 35 zł
Książka z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Ponieważ ostatnie nie mam zbyt wiele czasu, nie czytam wszystkiego co mi wpadnie w ręce, dlatego ta książka będzie musiała poczekać. Z książkami to jest tak, że trudno wszystkim dogodzić. Pozostając jednak w tym typie literatury, ja osobiście wolałabym, by była to książka polskiej autorki, niekoniecznie nowość. Tyle mamy przepięknych lekkich książek. Szwaja, Sowa, Grochola, Ficner-Ogonowska… Gdyby tak dostać „Zapałkę na zakręcie” albo „Romans wszechczasów”. Wiem, stara jestem i sentymentalna.
Pizca del Mundo – kakao – 17 zł
Kakao w stylu holenderskim (alkalizowane) a więc mniej kwaśne i gorzkie, o bardziej wyrazistym kolorze, lepiej rozpuszczające się, mniej kaloryczne. Ponieważ uwielbiam kakao, tak po prostu z mlekiem, na pewno się nie zmarnuje. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście inaczej smakuje niż kakao z wiatrakiem, które zawsze kupuję.
Kringle Candle – świeczka Hot Chocolate – 12 zł
Aromat ziaren kakaowca z nutą słodyczy. Rozgrzewająca mieszanka na zimowe wieczory. To prawdopodobnie ta świeczka sprawiła, że całe pudełko pachniało kakao i czekoladą. Jest cudowna! Naprawdę pachnie gorącą czekoladą do picia.
Dodatki: maska Skin79, zniżki, karta zawartości z ręcznie pisanym liścikiem na odwrocie
W pudełku standardowo znalazła się też karta z listą i krótkim opisem produktów z pudełka, na odwrocie której dziewczyny własnoręcznie napisały coś od siebie. Bardzo to miłe. Niespodzianką była pełnowymiarowa maska od Skin79, próbki kremów BB (Hot Pink i VIP Gold) oraz zniżka 15% na zakupy w sklepie, którą oczywiście wykorzystałam. Oprócz tego były też zniżki do na biżuterię, bieliznę i kosmetyki. Jeszcze nie wiem, czy z nich skorzystam.
Mój pierwszy ChillBox
Jak widać zawartość boxa jest tak dobrana, że zadowoli ono chyba najbardziej wymagające konsumentki. Nie ma w nim produktów dostępnych w pierwszym lepszym sklepie czy drogerii. Żaden z kosmetyków nie jest przeznaczony wyłącznie do wybranego typu skóry. Jest świeczka zapachowa a nie wosk, bo przecież nie każdy musi mieć kominek. Dla mnie bomba! I z niecierpliwością oczekuję na kolejny ChillBox.