Kiedyś wydawało mi się, że cięższe tłuste formuły nie są odpowiednie dla mojej mieszanej cery. Myślałam, że mnie zapchają, że będę się po nich świecić, że strefa T będzie się szybciej przetłuszczać. Myliłam się. Zmieniłam zdanie między innymi dzięki marce Polny Warkocz i ich mazidłom. Pewnie część z Was już je zna. Niedawno oferta poszerzyła się o kolejny produkt – mazidło odżywczo kojące, które podbiło moje serducho już od pierwszego użycia. Jeśli jesteście ciekawe, dlaczego tak się stało i czym się różni od mazidła pszenicznego dla cery suchej i dojrzałej, zapraszam dalej.
Od producenta
Mazidło Odżywczo Kojące, którego receptura sformułowana została wyłącznie w oparciu o wyselekcjonowane składniki naturalne, stworzone zostało z myślą o codziennej pielęgnacji cery wymagającej regeneracji. Jest doskonałym rozwiązaniem dla zniszczonej, zszarzałej, ziemistej, pozbawionej blasku i energii skóry, wymagającej szczególnie intensywnej i jednocześnie delikatnej pielęgnacji. Mazidło doskonale sprawdzi się przed snem, uspokoi, ukoi, rozluźni napiętą i zmęczoną skórę. Niewielka ilość sukcesywnie aplikowana na oczyszczoną skórę uzupełni niedobory pożądanych składników i substancji odżywczych, przywracając równowagę i przynosząc wymierne korzyści skórze zniszczonej, regularnie narażonej na szkodliwy wpływ czynników środowiskowych i stresu. Mazidło Odżywczo Kojące to gęsty krem o strukturze piankowej, która po aplikacji zamienia się w kremowe masełko.
Pierwsze wrażenia
Mazidło odżywczo kojące Polny Warkocz znajdziemy tradycyjnie w słoiczku z ciemnego szkła z szatą graficzną nawiązującą do innych produktów marki. Całość wygląda estetycznie i niezwykle naturalnie. Samo mazidło ma mlecznobiały kolor, konsystencję pianki (takiej do jedzenia!) i cudowny zapach, coś pomiędzy werbeną a cytrusami. Jest bardzo wydajne, ale można go używać 6 miesięcy od pierwszego otwarcia. W palcach delikatnie roztapia się przybierając półpłynną oleistą postać.
Opakowanie ma pojemność 50 ml i kosztuje około 35 zł. Można je kupić między innymi w Lawendowej Szafie i Eko Drogerii.
Skład
Składniki (INCI): Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Scutellaria Baicalensis Root, Papaver Rhoeas Seed Oil , Tocopheryl Acetate, Litsea Cubeba Fruit Oil, Citral, Limonene, Linalool, Citronellol, Geraniol.
Mazidło odżywczo kojące podobnie jak reszta mazideł Polny Warkocz oparte jest przede wszystkim na nawilżającym i wygładzającym maśle Shea i oleju ze słodkich migdałów. Tutaj dalej w składzie mamy korzeń Tarczycy Bajkalskiej zwanej zielem długowieczności. Jest on silnym przeciwutleniaczem, poprawia jędrność skóry a ponadto ma działanie przeciwalergiczne, przeciwzapalne i antyseptyczne. W składzie znajdziemy ponadto olej z nasion maku polnego, który odżywia, nawilża i wygładza, ale także łagodzi stany zapalne, zmniejsza kruchość naczyń krwionośnych. Całość konserwuje witamina E będąca przeciwutleniaczem a za zapach odpowiada olej z jagód May Chang. Jego aromat relaksuje i poprawia nastrój.
Mazidło odżywczo kojące Polny Warkocz moim zdaniem
Mazidło odżywczo kojące Polny Warkocz to puszysta ale treściwa pianka o przyjemnym zapachu olejku May Chang przypominającym werbenę i owoce cytrusowe. Jeśli więc chodzi o takie pierwsze wrażenie, wypada lepiej niż bardziej zbite pachnące naturalnie ale niczym konkretnym mazidło pszeniczne. Ale to nie wszystko. Lepiej się też wchłania, szczególnie nałożone na twarz jeszcze wilgotną od toniku lub serum. Nie znaczy to, że nie zostawia tłustego filmu na takiej cerze jak moja i że spokojnie mogę je stosować na dzień, bo tak nie jest. Niemniej jednak nie obciąża mojej cery, nie zapycha, nie sprawia też, że w ciągu dnia szybciej się przetłuszcza. Oprócz tego, że skóra dzięki niemu jest dobrze nawilżona, odżywiona, nieco szybciej goją się też niedoskonałości a wszelkie podrażnienia są ukojone. Pierwszego cieplejszego i bardziej słonecznego majowego dnia spędziłam kilka godzin na powietrzu zapominając o filtrze przeciwsłonecznym. Wieczorem moje czoło było lekko zaczerwienione. Spodziewałam się, że kolejnego dnia pojawi się wysypka i denerwujące swędzenie (jestem uczulona na słońce), ale posmarowałam się mazidłem i nic takiego nie miało miejsca. Przypadek? Może. Wolę jednak wierzyć w moc mazidła i pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej.
O ile mazidło pszeniczne może do końca mnie do siebie nie przekonało, to mazidło kojące skradło moje serducho i jestem pewna, że szkoda mi go będzie używać na inne miejsca wymagające odżywienia czy nawilżenia jak kolana czy dłonie. One też są ważne, ale to twarz zasługuje na najlepsze traktowanie.
Post powstał przy współpracy z Laboratorium Cosmeceuticum.