Marzec minął, sama nie wiem kiedy. A jeśli myślę o pożegnaniu z miesiącem, czas na denko i pożegnanie opakowań po zużytych kosmetykach. Poniżej 2-3 zdania na temat każdego z nich.
1. Hipoalergiczny płyn micelarny Biały Jeleń – rzeczywiście delikatny. Nie podrażniał oczu a jednocześnie dobrze domywał lekki makijaż. Bardzo go lubiłam.
2. Antybakteryjny tonik Barwa Siarkowa – ciekawy: pomarańczowy kolor i limonkowy zapach. Dobrze się u mnie sprawdził i nie zauważyłam przesuszenia, mimo że jest oparty na alkoholu.
3. Lekki krem odżywczy Nivea Care – coś pomiędzy tradycyjnym kremem Nivea a wersją Soft. Zwykle którąś z nich mam pod ręką.
4. Antybakteryjny żel myjący Barwa Siarkowa – w zapachu i kolorze przypomina tonik. Byłam z niego zadowolona.
5. Nawilżający szampon z mango i aloesem Balea – pachnie obłędnie, dobrze się pieni i domywa włosy, ale to wszystkie jego zalety. U mnie niestety już po pierwszym użyciu powodował wysyp suchego łupieżu, nie mogłam go więc nawet używać do oczyszczania raz na 2 tygodnie.
6. Nawilżający szampon Rain Dance Artego – łagodny dla skóry głowy ale skuteczny. Być może jeszcze do niego wrócę.
7. Eukaliptusowy płyn do kąpieli Balea – poza tym, że nie jest to mój ulubiony zapach, nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Dobrze wyczuwalny zapach i dużo piany.
8. Antybakteryjne mydło w płynie Strawberry Candy Carex – mydło jak mydło, zapach słodko truskawkowy, bez wysuszania ale i bez pielęgnacji.
9. Peeling cukrowy pomarańcza Nacomi – wszystko mi w nim odpowiada. Uwielbiam i polecam. Więcej tutaj.
10. Relaksujący żel pod prysznic Dermacol – bardzo przyjemny myjacz. Słodki zapach, głównie z nutą ananasa.
11. Skoncentrowany krem ujędrniający biust FlosLek – moje drugie i z pewnością ostatnie opakowanie. Równie dobrze mogłabym się smarować balsamem do ciała.
12. Miodowy krem do rąk z masłem shea L’Occitane – nie od razu byłam zadowolona z tego zapachu, ale z biegiem czasu polubiłam go jak inne kremy do rąk tej marki. Szybko się wchłania, natychmiastowo, choć powierzchownie, nawilża i wygładza dłonie. W sam raz do torebki czy do kieszeni.
13. Krem do stop z komórkami macierzystymi SheFoot – jak dotąd mój ulubiony krem do stóp. Uwielbiam jego zapach i działanie nawilżające. Ma tylko jedną wadę – szybko się kończy.
14. Organiczny multikrem do twarzy, rąk i ciała Bjobj – nie przypadł mi do gustu. Bielił, długo się wchłaniał a zapachem przypominał klasyczny krem Nivea, słowem nic specjalnego.
15. Regenerująca maska na dłonie Estemedis – moja pierwsza maska na dłonie w formie rękawiczek. Wygodna, dobrze nasączona, pozostawia dłonie miękkie i nawilżone. Bez efektu wow, ale bardzo przyjemny produkt.
16. Ślimakowa maska Estetica – wielkie rozczarowanie. Gruba żelowa maska wprost ociekająca serum w ogóle nie trzymała się twarzy, w dodatku wyciete otwory były zbyt małe. Po kilkuminutowej próbie umieszczenia jej na twarzy poddałam się i wyrzuciłam ją do śmieci.
17. Maska regenerująca głęboko nawilżająca Skin79 – idealna. Dobrze nasączona, świetnie dopasowana i utrzymująca się na twarzy. Zapach delikatny, przyjemny. Pozostawia skórę nawilżoną, choć oczywiście po 1 masce nie jest to efekt spektakularny.
18. Maska rewitalizująca granat Conny – według opakowania pochodzi z Korei i muszę przyznać, że jest całkiem niezła. Chętnie wypróbuję inne wersje, bo kosztują tylko 8 zł w Naturze.
19. Pig-nose clear Holika Holika – nic specjalnego. Wydaje mi się, że kiedyś używałam czegoś lepszego którejś drogeryjnej marki.
Lubicie posty denkowe? Ja dzięki nim jestem bardziej zdyscyplinowana. Nie używam zbyt wielu kosmetyków tego samego rodzaju na raz. Staram się nie otwierać nowych, zanim nie skończę starych. A u Was lubię czytać te mini recenzje, bo często to dzięki nim wiem, że dany kosmetyk na pewno nie będzie mi odpowiadał, choćby ze względu na konsystencję czy zapach.