Majowy ShinyBox przygotowany został pod hasłem „kobiecy szyk” przy współpracy z marką Venezia. Wiadomo było, że w pudełku będzie 5 kosmetyków, w tym 4 pełnowymiarowe, gratis od Barwy oraz stylowe lusterko do torebki od Venezii. Dziewczyny spekulowały, że w końcu dostaniemy coś z kolorówki. Jak rzeczywiście wypadło?
Mnie osobiście najbardziej w takich zestawach cieszą kosmetyki do pielęgnacji, marek o których nigdy wcześniej nie słyszałam, takie które są mniej dostępne, nowości. Dlatego dla mnie hitem tego ShinyBoxa jest Aronia balsam do ciała wzmacniający naczynka Beauty Naturalis (18 zł). Ma on pielęgnować skórę wrażliwą, sprawiać, że będzie miękka, wygładzona i przyjemna w dotyku. Bardzo lubię balsamy do ciała a problem pękających naczynek krwionośnych nie jest mi obcy, dlatego z chęcią go przetestuję.
Zaciekawił mnie też krem nawilżający z Oceosomami Thalion (ok. 48 zł za 15ml). Zawiera morskie, dzięki którym skóra jest odżywiona i nawilżona. Niestety, przeznaczony jest do skóry suchej, a skóra mojej twarzy jest mieszana, dlatego wypróbuję go i oddam mężowi.
Interesującym produktem jest również gąbka naturalna Konjac Yasumi (20 zł). Jest to gąbka z azjatyckiego drzewa mająca służyć do oczyszczania i masażu twarzy. Ja otrzymałam gąbkę kolagenową przeznaczoną dla cery suchej i z pierwszymi oznakami starzenia się.
Zgodnie z przewidywaniami w boxie pojawiła się też kolorówka, choć nie powaliła na kolana i od razu była komentowana jako niedopasowana do typu urody. No ale tak to już jest z kolorówką, dlatego ja wolę, by jej w pudełkach nie było.
Pojawiła się pomadka do ust Mariza Selective (17 zł). Kremowa, z naturalnymi składnikami, ma zapewnić głęboki i trwały kolor. I rzeczywiście ma kremową konsystencję, przyjemni pachnie i dobrze się rozprowadza, ale zbiera się w załamaniach i na ustach nie wygląda ładnie. A szkoda bo ten kolor o dziwo nawet mi pasuje.
W pudełku znalazł się również czerwony lakier do paznokci Indigo (16 zł). Jest to profesjonalny lakier z dodatkiem żywic winylowych, które mają mu zapewnić większą trwałość. Ciekawa jestem bardzo, jak z ta trwałością właśnie. Niedługo wypróbuję, czerwony kolor na pewno mi się przyda.
Gratisem od Barwy okazała się podwójna maseczka siarkowa antytrądzikowa (można też było dostać peeling siarkowy drobnoziarnisty). Na pewno ją wykorzystam, bo bardzo lubię tę serię Barwy.
Na zdjęciu poniżej możecie też zobaczyć „stylowe lusterko” od Venezii. To największy kit tego pudełka. Nie jest zamykane, jak wynikało z podpowiedzi na Facebooku oraz stronie ShinyBox. Ot, kawałek blaszki, w której nawet trudno się przejrzeć. U mnie zamiast w torebce ląduje w koszu.
Jako subskrybentka otrzymałam w prezencie jedwab do stóp w spray’u a żel pod prysznic Dove wygrałam w konkursie na blogu. Jedwab chętnie przetestuję, bo nie widziałam jeszcze takiego cuda a żel Dove uwielbiam, więc prędzej czy później (raczej później bo żeli mam w tym momencie ogromną ilość) zużyję.
Ogólna wartość kosmetyków znajdujących się w każdym pudełku (bez prezentów i nagród) to ok. 120 zł. Warto? Zadowolone jesteście z tego boxa? Mnie na początku bardzo się nie podobał, ale kiedy nieco ochłonęłam stwierdziłam, że nie jest taki zły, choć rzeczywiście dość słaby w porównaniu choćby do listopadowego czy grudniowego.
Oczywiście na razie pozostaję przy mojej subskrypcji. Czerwcowe pudełko, przygotowane z okazji 3 urodzin ShinyBox, zapowiada się naprawdę ciekawie. Ma zawierać minimum 5 produktów, w tym 4 kosmetyki pełnowymiarowe, 3 nowości oraz serum do rzęs – stymulator wzrostu Magiclash o wartości 99 zł. Same zobaczcie. I spieszcie się, bo coś czuję, że rozejdzie się jak świeże bułeczki.