Obecność witaminy C, obietnica rozświetlenia, nawilżenia oraz energetyzujące opakowania – wszystko to skusiło mnie do wypróbowania kosmetyków z nowej linii Lirene C+Dpro Vitamin Energy. Czy jestem z nich zadowolona? Czy spełniają obietnice producenta? Wreszcie czy mogę je Wam polecić? O tym wszystkim dowiecie się z dalszej części posta.
Co obiecuje producent?
W zasadzie niewiele konkretów.
Skóra po 30. roku życia wymaga wsparcia energetycznego aby skutecznie walczyć z czynnikami wywołującymi procesy starzenia. Lirene C+ Dpro Vitamin Energy to nowoczesna linia kosmetyków stworzona przez Ekspertki Laboratorium Naukowego Lirene. Dzięki potrójnemu kompleksowi witamin C + Dpro + E, działa odmładzająco i wzmacniająco, skutecznie chroniąc DNA komórek i walcząc z pierwszymi oznakami starzenia.
Czytając opisy poszczególnych kosmetyków wchodzących w skład serii C+Dpro Vitamin Energy można się jednak dowiedzieć, że żel myjąco-energetyzujący ma skutecznie oczyszczać skórę i zwężać pory, nawilżający krem-żel rozświetlający ma za zadanie rozświetlenie, ujędrnienie i nawilżenie skóry a skoncentrowane StimuSerum ma dodatkowo odmłodzić, wygładzić i dodać skórze energii. Bajka.
Jak to jest w rzeczywistości?
Różnie.
Zacznę może od żelu myjąco-energetyzującego, bo choć nie był on przedmiotem testów, to znalazł się w zestawie, który otrzymałam. Wygląda interesująco. Pomarańczowy kolor, mikrokapsułki z witaminą E, soczysty cytrusowy zapach. Opakowanie nietypowe dla żelu i niezbyt wygodne. Plastik jest twardy i utrudnia dozowanie. Sam żel jest bardzo wydajny, mocno się pieni. Nic dziwnego, jest oparty na silnym detergencie. Drugie miejsce w składzie zajmuje SLES. Dlatego chwilę się zastanawiałam, zanim zaczęłam go używać, ale ostatecznie się zdecydowałam, bo choć ostatnio gustuję w delikatniejszych środkach myjących, to takie silniejsze żele nigdy nie wysuszyły mojej twarzy. Ten jednak musiałam odstawić już po 3 dniach, bo okropnie podrażnił mi powieki. W dodatku efekt swędzących powiek był długotrwały i z dnia na dzień silniejszy. Ostatecznie używam tego żelu do ciała. W moim przypadku to więc kompletny niewypał.
Skoncentrowane StimuSerum wyglądem i zapachem przypomina żel. Jest niezwykle lekkie, ale niestety lepkie. Szybko się wchłania pozostawiając jednak klejącą warstwę. Nie lubię tego uczucia i choć ta lepka warstwa znika po nałożeniu na nią kremu, to jednak jest nieprzyjemna. Jeśli chodzi o opakowanie, to można by popracować nad pompką, bo nie pozwala na dokładne dozowanie serum, ale poza tym jest niezłe. Skład niestety nie jest taki, jakiego spodziewałabym się po serum, czyli skoncentrowanego specyfiku z dużą ilością składników aktywnych. Tutaj już na trzecim miejscu mamy mogący wysuszać alkohol (etanol) a dobroczynnych ekstraktów jest niestety niewiele. Na plus mogę zaliczyć to, że serum nie obciąża, nie zapycha, nie podrażnia i nie wysusza. Na omówienie efektów w postaci rozświetlenia czy też ujędrnienia jest jeszcze zbyt wcześnie, ale mając na uwadze skład nie spodziewam się cudów.
Nawilżający krem-żel rozświetlający ma tak uwielbianą przeze mnie w kremach na dzień lekką żelową konsystencję. Szybko się wchłania, ale podobnie jak serum pozostawia klejącą warstwę, może nieco mniej klejącą, ale jednak wyraźnie wyczuwalną. Nie lubię tego. Poza tym pachnie cudnie energetyzująco i zapewnia optymalne nawilżenie mojej skórze. Przy tym nie zapycha, nie podrażnia. Jest całkiem przyjemny. Składowo, jak widzicie, podobnie jak serum nie prezentuje nic szczególnego. Woda, gliceryna, alkohol i niziutko ekstrakty oraz witaminy. Stan mojej cery podczas krótkiego na razie stosowania tego kremu nie uległ zmianie ani na plus ani na minus.
Podsumowując Lirene C+Dpro Vitamin Energy
Nie spodziewałam się cudów po drogeryjnych niezbyt drogich produktach, a jednak czuję się nieco zawiedziona. Lirene C+Dpro Vitamin Energy mimo obecności witamin C, D i E składy ma bardzo słabiutkie. Żel mnie mocno podrażnił i nie wiem, co jest tego powodem, bo nigdy tak nie zareagowałam na żaden inny żel, nawet ten z SLS. Serum i krem mają świetne formuły, ale się lepią, co ujmuje im przyjemności używania, która mogłaby być większa, bo jednak lekkość, szybkość wchłaniania się i zapach mają wyjątkowe. Nie chcę tutaj ostatecznie przesądzać o ich działaniu, ale na dzień dzisiejszy są po prostu tylko poprawne.
Lirene C+Dpro Vitamin Energy miałam przyjemność testować w ramach współpracy z Ofeminin. Jeśli również chcecie mieć w przyszłości taką możliwość, w każdej chwili możecie dołączyć do Klubu Ekspertek. Nie musicie pisać bloga. A tutaj możecie poczytać opinie innych użytkowniczek na temat Lirene C+Dpro Vitamin Energy.