Moje kwietniowe denko nie jest zbyt pokaźne, ale wiele w nim kosmetyków, które się u mnie sprawdziły i które z pewnością kupię ponownie.
Jest wśród nich 1. krem na zmarszczki mimiczne i głębokie linie Vis Platnis, który naprawdę przyjemnie nawilża i napina skórę. 2. Płyn do płukania jamy ustnej Listerine Total Care opisywałam już niejednokrotnie, to mój absolutny numer 1 wśród produktów tego typu. 3. Rumiankowy żel do twarzy Sylveco najpierw zdziwił mnie intensywnym ziołowym zapachem, który nie wszystkim może odpowiadać, ale bardzo dobrze a jednocześnie delikatnie oczyszcza skórę a do zapachu w końcu się przyzwyczaiłam. 4. Farba Syoss oleo intense 5-86 słodki brąz już od kilku miesięcy jest na moich włosach. Niby wciąż szukam czegoś innego, ale w konsekwencji i tak ją kupuję. 5. Active Skin Concentrate Collagen BeautyFace stosowałam na wieczór. Bardzo szybko się wchłania, poprawia jędrność skóry, wygładza. Nadaje się również pod makijaż. 6. Masło do ciała Smoky Poppy The Body Shop ma bardzo zwartą konsystencję, fantastycznie nawilża, a jego zapach utrzymuje się naprawdę długo. To moje pierwsze mało, które tak długo i intensywnie pachnie. Jak tylko wykończę te, które mam na stanie, kupię je ponownie, pewnie tylko wypróbuję inny zapach. 7. Olejek do kąpieli zielona herbata + trawa cytrynowa Bielenda okazał się cudnie pachnącym żelem do mycia, bardzo go polubiłam. 8. Nić dentystyczna Oral-B Ultrafloss jest moją ulubioną i na stałe gości na półce w mojej łazience.
Odnośnie kolejnych kosmetyków nie jestem pewna. Być może kiedyś dam im jeszcze jedną szansę. 9. Kokosowy olejek do kąpieli Marion dobrze się pieni i delikatnie subtelnie pachnie, ale dla mnie to raczej płyn niż olejek. 10. Skarpetki spa dla stóp Świt Pharma całkiem fajnie nawilżają, ale dzięki obecności mięty pieprzowej i olejku z drzewa herbacianego bardzo chłodzą. Ja zwyczajnie w nich zmarzłam. Być może kiedyś latem kupię je ponownie, ale w zasadzie moje stopy są w dobrym stanie i nie potrzebują takich kosmetyków. 11. Maseczka regenerująco – ujędrniająca Marion dobrze nawilża i wygładza, ale nie wyróżnia się niczym na tle podobnych produktów. 12. Pomadka ochronna Hartmann jest naprawdę świetna, szybko przywraca spierzchniętym ustom ulgę i bardzo ją lubiłam, ale obecnie wolę balsamy, które dodają również koloru ustom.
Na ostatnim zdjęciu kosmetyki, do których już na pewno nigdy nie wrócę. 13. Lawendowy żel pod prysznic miał dziwną, galaretowatą konsystencję, słabą wydajność i chemiczny zapach. Mam też wrażenie, że wysuszał skórę. Jest kompletnym bublem, jak cała seria. 14. Masło do ciała trufle czekoladowe Perfecta ma zapach puddingu czekoladowego. Konsystencja i wchłanianie ok, ale okropnie brudzi ubrania i to go od razu skreśla. 15. Zabieg laminowania Marion obiecuje błyszczące i gładkie włosy, ale okazuje się, że trzeba je po umyciu wysuszyć suszarką a dla lepszego efektu użyć prostownicy. Po prostownicy to i bez niego będą gładkie, a ja staram się ograniczać i suszenie suszarką i prostowanie. 16. Błyszczyk Glam Shine Wibo daje ładny cukierkowy kolor, ale okropnie się klei.
Używałyście któregoś z moich zdenkowanych kosmetyków? Macie podobne wrażenia czy zupełnie inne?