Są książki, do których nie powinno się wracać. Ostatnio sama się o tym przekonałam na przykładzie „Samotności w sieci” Wiśniewskiego. Są jednak i takie, które przeczytane ponownie po latach są równie dobre w odbiorze jak wcześniej. Takie są właśnie, mam nadzieje, książki do których chciałabym jeszcze kiedyś wrócić.
Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz
Pierwszy raz po książki Małgorzaty Musierowicz sięgnęłam dość późno, bo dopiero pod koniec studiów. Przeczytałam wtedy całą dostępną serię aż do „Żaby”. Potem jeszcze „Czarną polewkę”, „Sprężynę” i utknęłam. Ostatnich książek już nie czytałam. Jakiś czas temu coś mnie wzięło i postanowiłam uzupełnić swoją kolekcję i dokupić brakujące książki. Dla siebie, ale również dla moich córek, które mam zamiar zarazić miłością do „Jeżycjady”. Było to nie lada wyzwanie biorąc pod uwagę, że miałam ich tylko kilka a dziś cykl liczy sobie 22 tomy. Udało się! Teraz skoro mam już je wszystkie, zamiast czytać ostatnie, chciałabym przeczytać całość, najlepiej jednym ciągiem. Nie wiem, jak mi się to uda, bo ciągle mam coś nowego do czytania, ale to takie moje małe marzenie.
Książki L.M. Montgomery
Tak jak po „Jeżycjadę” sięgnęłam późno, tak książki Lucy Maud Montgomery przeczytałam już w podstawówce. I nie mam tu na myśli wyłącznie serii o Ani z Zielonego Wzgórza, ale również „Emilkę”, „Dziewczę z sadu” i mój ukochany „Błękitny zamek”. Nie przepadam za samą Anią, nie porwał mnie serial „Ania, nie Anna” dostępny na Netflixie, ale kocham klimat książek Montgomery. Przy okazji czytania uzupełniłabym brakujące w mojej biblioteczce pozycje, choć trudno się w nich połapać, bo na przestrzeni lat te same książki autorki były wydawane pod różnymi tytułami.
Twórczość Joanny Chmielewskiej
Książkami Chmielewskiej zaczytywałam się głównie w czasie liceum. Przeczytałam wtedy większość z nich. Później oczywiście kolejne czytałam już na bieżąco. Dla nich zarywałam noce. Były moją najlepszą odskocznią od nauki. Mam je wszystkie, łącznie z autobiografią. Moje córki przeczytały już nawet te dla dzieci. Bardzo im się podobał język, w szczególności morda upiora w „Nawiedzonym domu”. Ja chciałabym wrócić głównie do starszych książek, serii o Janeczce i Pawełku, Teresce i Okrętce oraz do „Wszyscy jesteśmy podejrzani”, „Całego zdania nieboszczyka”, „Lesia”, „Bocznych dróg”, „Studni przodków”. W sumie ostatnich kilka książek mogłabym sobie darować, ale reszta koniecznie do odświeżenia.
Książki do których chciałabym wrócić są ciepłe, mądre, zabawne. Kojarzą mi się z beztroskimi latami dzieciństwa i wczesnej młodości, ale nie odbieram ich przez pryzmat swoich własnym przeżyć. Dlatego liczę na to, że kiedy sięgnę po nie ponownie, będą mi się tak bardzo podobały jak podczas pierwszej lektury.
Do jakich książek z przeszłości chcielibyście jeszcze wrócić?