Premiera książki Naomi Moriyama i Williama Doyle’a „Japonki nie tyją i się nie starzeją” Wydawnictwa Muza miała miejsce 13 kwietnia. Już wtedy pojawiły się pytania, jaka będzie ta książka w porównaniu do kultowych już „Sekretów urody Koreanek”. Moim zdaniem tych dwóch pozycji w ogóle nie można porównywać. Dlaczego?
„Japonki nie tyją i się nie starzeją” nie jest książką o urodzie. Jest to książka o wpływie japońskiej kuchni na zdrowie, sylwetkę i długość życia. Bo wśród krajów wysoko rozwiniętych to właśnie Japonki są najszczuplejsze i żyją najdłużej. Różnice są ogromne! Podczas gdy mamy 34% otyłych Amerykanek, 11% otyłych Francuzek, w Japonii procent otyłych kobiet osiąga tylko 3%. Japonki żyją też statystycznie rok dłużej niż Francuzki i aż 5 lat dłużej niż Amerykanki, przy czym ogromną część życia w dobrym zdrowiu. A wydatki na służbę zdrowia w Japonii w przeliczeniu na osobę są bardzo niskie, ponad 2x niższe niż w Ameryce. Jak to jest możliwe?
Japońska kuchnia oparta jest na 7 tradycyjnych filarach, których korzenie sięgają ponad tysiąc lat wstecz. Są to:
- ryby,
- warzywa,
- ryż,
- soja,
- makaron,
- herbata,
- owoce.
Nie chodzi jednak tylko o same składniki, ale o całą filozofię, otoczkę jedzenia w Japonii. Ważne bowiem, by spożywać produkty sezonowe, absolutnie świeże. Istotna jest także forma podania, niewielkie śliczne naczynia, a każdy składnik posiłku w osobnym. Potrawy raczej surowe niż rozgotowane, poza tym lekkie i delikatne. Małe porcje. Wolne jedzenie i nigdy do syta.
Autorka, Naomi Moriyama, przekonuje, że gotowanie w tradycyjnym, domowym japońskim stylu wcale nie jest takie trudne. Dzieli się z czytelnikami mnóstwem przepisów, od najprostszych dań takich jak gotowany ryż (idealnie przyrządzony to też sztuka) czy dashi (bulion z ryb i warzyw morskich), przez pożywne śniadania, obiady i przekąski po całodzienne menu.
Muszę przyznać, że kuchnia japońska jest dla mnie zupełną nowością. Wiedziałam oczywiście o sushi, ale na tym moja wiedza się kończyła. Kiedy tylko sięgnęłam po tę książkę, miałam ambicję od razu przygotować któreś z dań. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie obejdzie się bez zakupów, bo nawet najprostszego dania nie przygotuję na bazie tego, co mam w domu. A musicie wiedzieć, że gotuję codziennie i moja kuchnia jest całkiem nieźle zaopatrzona. Co więcej, mimo że nie mieszkam na prowincji, miałabym wielki problem z zakupem co najmniej części produktów. Że już nie wspomnę o wątpliwościach, czy te dostępne na naszym rynku nie są naszpikowane konserwantami i polepszaczami smaku. A przecież miała to być zdrowa kuchnia, ze świeżych składników. Ryby? Dobre świeże ryby przez okrągły rok w środku kraju? Hmm…
Gotowanie w stylu japońskim z mojego punktu widzenia okazało się wcale nie takie łatwe, ponieważ mimo iż japońskie domowe dania są proste, są zupełnie inne niż te, które przyrządzamy i jemy na co dzień a dostępność składników, świeżych i dobrych jakościowo, bardzo ograniczona.
Książka „Japonki nie tyją i się nie starzeją” to coś pomiędzy merytorycznym poradnikiem z mnóstwem źródeł a książką kucharską. Całość jest podana w bardzo przystępny sposób. Mamy tutaj trochę opowieści z historii Japonii, cytatów, wypowiedzi ekspertów, wspomnienia Naomi z dzieciństwa. Czyta się przyjemnie i wiadomo, że autorka, rodowita Japonka mieszkająca obecnie w Stanach Zjednoczonych, jest autentyczna. Ale czy domowa japońska kuchnia ma szansę podbić świat? Czy Japonki mają szansę stać się wzorem dla innych kobiet? To już pytanie do Was.
Książkę możecie obecnie kupić w promocji tutaj.
Ps. Po weekendzie będę miała dla Was konkurs, w którym do zdobycia będzie 1 egzemplarz „Japonki nie tyją i się nie starzeją”.