Jak przygotowuję się do targów kosmetycznych i co kupiłam na ostatnich Natural Beauty

Targi kosmetyczne – raj dla każdego szanującego się kosmetoholika. Co zrobić, by nie wyjść z nich totalnie spłukanym z torbą wypchaną kosmetykami, które olśniły w jednej chwili a niekoniecznie są nam w ogóle potrzebne? W tym wpisie opowiem Wam, jak przygotowuję się do targów kosmetycznych. Pokażę też, co kupiłam na ostatnich Natural Beauty i co jeszcze mnie zainteresowało w ofercie marek.

Moje zakupy z wrześniowych Natural Beauty

Jak przygotowuję się do targów kosmetycznych

Na kilka dni przed targami, kiedy znam już listę wystawców, sprawdzam, jak ma się stan moich zapasów. To dość istotny moment. Nie chcę przecież kupić piątego kremu pod oczy (który zużywa się przez kilka miesięcy). A wierzcie mi, często zapominam, że niektóre kosmetyki w ogóle mam (schowane w kartonie czekają na swoją kolej). Robię więc w głowie listę, w co bardzo chciałabym się zaopatrzyć, co mogę kupić, a czego absolutnie nie powinnam. Dopiero potem przeglądam dokładnie strony wszystkich wystawców. Sprawdzam, jakie produkty mają w ofercie, z jakimi składami, w jakich cenach. Odrzucam marki, które kompletnie mnie nie interesują. Z pozostałych wybieram konkretne kosmetyki, które chcę kupić. Zapisuję je na kartce razem z ceną. Potem dopisuję marki i kosmetyki, które mnie potencjalnie interesują, ale nie mam co do nich pewności. Tutaj zdecyduje pierwsze wrażenie, konsystencja, zapach. Zaopatrzona w taką listę czuję, że nic mi nie umknie.

Nie znaczy to oczywiście, że na targach kosmetycznych po prostu kupuję kosmetyki z listy i nawet nie spoglądam na inne. Nie. Oczywiście interesuję się wszystkimi, ale jest tego taka masa, że nawet gdyby człowiek chciał, nie obejrzy dokładnie całego asortymentu wystawiających się marek. A ja lubię być dobrze przygotowana.

Natural Beauty, Wrocław wrzesień 2018

Co kupiłam na Natural Beauty

Oszczędzę Wam opisów znanych i sprawdzonych kosmetyków dużych marek, których zapasy uzupełniłam na ich stoiskach. Wszystkie kosmetyki pokazywałam na gorąco w relacjach na Instagramie. Tutaj skupię się wyłącznie na tym, co dla mnie nowe.

Senelle

Ponieważ wciąż poszukuję idealnego olejku do demakijażu z emulgatorem, który łatwo by się zmywał z twarzy, z oferty Senelle wybrałam hydrofilny oczyszczający olejek do demakijażu właśnie. Ma świetne recenzje, a ja od dawna miałam na niego ochotę. Na pewno w swoim czasie napiszę Wam o nim więcej. Moją uwagę u Senelle zwrócił również delikatny żel do mycia twarzy a także kremy pod oczy i olejowe sera.

oczyszczający olejek do demakijażu Senelle

La-Le

Od La-Le z poprzednich targów mam już bardzo wydajną i pięknie pachnącą truskawkową pomadkę do ust. Tym razem kupiłam oczyszczająco-ściągającą maskę peel-off (do rozrobienia). Ma przyjemny skład a niewiele jest naturalnych masek tego typu. Ciekawa jestem, czy rzeczywiście dobrze będzie się ściągać. W ofercie marki zainteresowało mnie też kakaowe masło pod oczy oraz kremy i suflety do twarzy.

oczyszczająco-ściągającą maskę peel-off La-Le

Alkemie

To jedna z droższych marek obecnych na targach, ale też ich receptury są naprawdę dopracowane. Nie miałam z nią wcześniej styczności a ponieważ kończy mi się krem pod oczy, wybrałam chyba jeden z hitów Alkemie – krem na okolice oczu z linii Nature is better than… Ma być lepszy niż botox i cóż, mam wobec niego wysokie wymagania. Zobaczymy, czy im sprosta. Oferta marki jest tak szeroka, że sama nie wiem, co jeszcze mogłabym wypróbować. Może Wy mi coś polecicie?

krem na okolice oczu Alkemie

Trawiaste

Zaintrygował mnie wygląd opakowań i ich zawartości. Ostatecznie kupiłam tylko szampon hibiskus-perz-prawoślaz, ale zainteresowało mnie również sporo kosmetyków do twarzy (kremy, peelingi, żel do mycia). Ciekawa jestem, jak się rozwinie moja znajomość z szamponem, czy przypadkiem nie podrażni mojej wrażliwej skóry głowy, ale czuję, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z Trawiaste.

 szampon hibiskus-perz-prawoślaz Trawiaste

PogoJar

PogoJar to po prostu suche peelingi kawowe z dodatkiem cukru lub soli o zapachu wanilii, słodkiej pomarańczy, grapefruita i eukaliptusa z miętą. Jest też lawenda, nie wiem, czemu nie ma jej w ofercie na stronie. Ja wybrałam peeling cukrowy pomarańczowy. Tutaj muszę zwrócić Waszą uwagę, że one pachną jednak przede wszystkim kawą, ten zapach dodatkowy gdzieś tam delikatnie się przebija podczas użycia, ale jest naprawdę słabo wyczuwalny. Co wyróżnia te peelingi kawowe, to szklane słoiczki, w które są zapakowane. Są świetną alternatywą dla papierowych torebek konkurencji, których szczerze nie cierpię.

peeling cukrowy pomarańczowy PogoJar

Scandinavia Cosmetics

To jest marka, która ma w ofercie przede wszystkim zjawiskowo pachnące kosmetyki do ciała, peelingi, masła, balsamy. Ponieważ nie lubię tłustych mazideł, wybrałam dla siebie balsam pomarańcza z cynamonem, ale naprawdę trudno mi się było zdecydować, bo mają i malinę i mango i trawę cytrynową i jeszcze kilka innych zapachów. Jeśli jednak nie macie nic przeciwko masłom, polecam Wam je właśnie, mają dużo przyjemniejsze, proste składy.

balsam pomarańcza z cynamonem Scandinavia Cosmetics

Jak widzicie, obyło się bez szaleństw. Jak wspominałam, oprócz tych wymienionych nowości uzupełniłam też zapasy moich ulubieńców u Sylveco i Yope. Moi najbliżsi wybrali też coś dla siebie. Z pustymi rękami nie wyszliśmy, ale mam poczucie, że te targi były naprawdę udane. Dałam radę połączyć mądre zakupy z miłością do testowania nowości.

Ciekawa jestem, jak to jest u Was? Nadal zakupowe szaleństwo czy już powoli minimalizm i przedkładanie jakości nad ilość?

Ps. Tutaj możecie przeczytać moją relację z tych targów.