Henna kojarzy się z kolorem rudym, ale zwyczajowo nazywa się tak wszystkie ziołowe farby do włosów. Rzeczywiście henna jest barwnikiem roślinnym o intensywnym, ognistym pomarańczowo-czerwonym kolorze. Pozyskuje się ją z rośliny lawsonii bezbronnej. Barwników roślinnych wykorzystywanych w ziołowej koloryzacji włosów jest jednak dużo więcej.
Nie tylko henna
I tak na przykład indygo jest ciemnobłękitnym barwnikiem, który nadaje włosom odcień głębokiej, chłodnej czerni. Cassia nazywana również henną bezbarwną nie barwi włosów, ale jasnym dodaje ciepłego miodowo-złotego odcienia. Amla ochładza i trochę przyciemnia kolor. Jatropha wzmacnia kolor henny dając intensywną czerwoną barwę. Barwniki te można mieszać samodzielnie w proporcjach, jakie nam najbardziej opowiadają. Są również gotowe mieszanki dające odcienie przypominające te, które można uzyskać przy pomocy farb chemicznych. Ma je w ofercie m.in. Sattva, Khadi i Orientana. Sama używałam mieszanki „jasny brąz” od Khadi KLIK
Specyfika farb ziołowych
Farby ziołowe mają postać sproszkowanych roślin. Przed użyciem trzeba je wymieszać z wodą o określonej temperaturze. Niektóre muszą również odstać, aby uwolnił się barwnik. Włosy należy umyć silnym szamponem bez silikonów, następnie nałożyć farbę i odczekać ok. 30-120 minut. Po tym czasie włosy trzeba dobrze wypłukać i przez 2 kolejne dni nie wolno nic więcej z nimi robić. Żadnych masek, odżywek, nic. Ponieważ rośliny używane w farbach ziołowych mają właściwości pielęgnacyjne, mówi się, że te farby nie tylko barwią włosy ale również je odżywiają. To prawda ale jednocześnie farby ziołowe wysuszają włosy i skórę głowy.
Trudne początki
Za pierwszym razem niedokładnie wypłukałam farbę i nie mogłam rozczesać włosów. Zaklinałam się, że to mój pierwszy i ostatni raz. Później starałam się już płukać włosy w wannie a nie pod prysznicem, żeby jak najlepiej je oczyścić. Niemniej nie jest to proste. Dodatkowo ponieważ przed farbowaniem używa się mocnego szamponu, potem nakłada wysuszającą farbę i przez 2 dni po wypłukaniu włosów nie można nic z nimi robić, rozczesanie nawet dobrze wypłukanych włosów jest bardzo trudne. Moje włosy po takim zabiegu wyglądały jak stara miotła. Dlatego układałam je wtedy w niski koczek, bo do niczego innego się nie nadawały. Po tym czasie kładłam na głowę i włosy olej oraz fundowałam im bogatą pielęgnację i wracały do normy. Jednak te 2 dni za każdym razem były koszmarem.
Ten zapach
Powiedzmy sobie szczerze, farby do włosów śmierdzą. Te ziołowe również, tylko inaczej. Kiedy próbuję określić zapach mojej mieszanki, przychodzi mi na myśl seria „świeża trawa” Yope. Przy czym moja farba pachniała dużo bardziej intensywnie, bardziej trawiasto ziemiście. Najbardziej oczywiście podczas samego farbowania, ale zapach był również bardzo intensywny przez kolejne 2 dni aż do momentu, w którym można nałożyć pielęgnację. Potem systematycznie słabł. Na początku mnie nie drażnił, jednak z miesiąca na miesiąc coraz bardziej działał mi na nerwy. Tak bardzo że kolejne farbowania odwlekałam w nieskończoność, bo kończyły się migreną. Musicie jednak wiedzieć, że jestem szczególnie wyczulona na zapachy. Przeszkadzają mi nawet te ulubione, jeśli są w zbyt dużym natężeniu.
Jasny brąz Khadi
Ziołowej farby używałam 1,5 roku. Na moich naturalnie mysio brązowych włosach jasny brąz Khadi dawał odcień ciepłego, średniego brązu o kasztanowej poświacie. Nie był to kolor, o jaki mi chodziło, ale wyglądał nieźle na moich włosach i bałam się sama eksperymentować z mieszaniem ziół, postanowiłam więc przy nim zostać. Odcień siwych włosów po farbowaniu był inny, trochę jaśniejszy. Ponieważ mam ich sporo, dawało to niezły efekt. Problemem jednak było to, że mimo używania łagodnych szamponów jeszcze przed upływem miesiąca od farbowania kolor z siwych włosów wypłukiwał się. Szybko więc oprócz odrostów miałam na głowie siwe włosy.
Farbowanie włosów po hennie
Z farb ziołowych zrezygnowałam z powodu szybkiego wypłukiwania się koloru na siwych włosach oraz intensywnego zapachu, którego nie mogłam już dłużej znosić. Niewątpliwym plusem ziołowej koloryzacji było u mnie nieco mniejsze wypadanie włosów. Nie zauważyłam jednak ich wzmocnienia czy pogrubienia. Niewiele mówi się o tym, że powrót do farb chemicznych po ziołowych może nie być prosty. W każdym razie ja wcześniej nie trafiłam na takie informacje. Przed nałożeniem drogeryjnej farby coś mnie jednak tknęło i zaczęłam czytać. Okazało się, że problemem może być barwnik indygo, którego w mojej mieszance było najwięcej. Ponieważ jednak nie rozjaśniałam włosów a farbowałam na kolor zbliżony do naturalnego, nie zzieleniałam a farba chemiczna dobrze pokryła włosy. Dziś nie mówię nigdy, ale obecnie nie zamierzam wracać do hennowania. Ta metoda koloryzacji po prostu się u mnie nie sprawdziła.
Teraz zamierzam zadbać o świadomą pielęgnację włosów i równowagę PEH, co ostatnio zaniedbałam. Ponieważ moje włosy mają naturalną tendencję do falowania, chcę też wyciągnąć z nich większy skręt. Wszystko po to, by co rano móc nie poświęcać im zbyt wiele czasu. Ale o tym napiszę może następnym razem.