Styczniowe denko

Lubię porządki w sensie pozbywania się zbędnych rzeczy i oczyszczania przestrzeni. Dlatego zawsze cieszą mnie te posty denkowe, bo z jednej strony trzymam puste opakowania kosmetyków, żeby Wam o nich opowiedzieć, a z drugiej strony czuję ulgę, kiedy się ich pozbywam. Też tak macie? Dziś do śmieci powędruje całkiem spora gromadka.

Styczniowe denko

1. Odświeżająca mgiełka do twarzy Balneokosmetyki – odpowiadała mi pod każdym względem i na pewno jeszcze do niej wrócę. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj.

2. Crystal peeling gel Skin79 – bardzo wydajny delikatny peeling enzymatyczny. Nie wykluczam ponownego spotkania. Więcej o nim tutaj.

3. Bioaktywny krem barierowy Oillan – bardzo przyjemny krem, szczególnie na zimowe wyjścia na dwór. Nie jest zbyt ciężki i tłusty, nie zapycha. Polecam szczególnie na wietrzną jesienną i zimową aurę.

4. Serum do twarzy, szyi i dekoltu Witaminy A + E + F Delia – na początku bardzo mnie zdziwiło, bo nie spojrzałam na skład i nie spodziewałam się olejku. Ostatecznie jednak byłam z niego zadowolona. Stosowałam co kilka dni na noc i zauważyłam, że twarz była lepiej nawilżona.

5. Krem siarkowy antybakteryjny matujący Barwa Siarkowa – bardzo żałuję, że nie używałam go latem, bo jestem ciekawa, jak by się wtedy sprawdził. Jesienią i zimą efekty były świetne. To chyba pierwszy krem, który tak naprawdę i na długo matowił moją skórę. A w dodatku cudownie cytrusowo pachniał. Polecam.

mgiełka Balneokosmetyki, peeling Skin79, krem barierowy Oillan, serum Delia, krem matujący Barwa Siarkowa

6. Balsam do ciała Cloud Cuckoo Land Bomb Cosmetics – zapach cudowny! Coś pomiędzy Rafaello a Malibu. Skład jednak przeciętny i nawilżenie słabe. Pod koniec opakowania miałam wrażenie, że mogłabym się nim smarować co chwilę, a skóra i tak nie byłaby nawilżona.

7. Pielęgnujący krem do mycia Nawilżania Le Petit Marseillais – przyjemnie otulający umilacz kąpieli. Miły dla nosa zapach, brak wysuszania. Więcej o nim przeczytacie tutaj.

8. Kremowy żel pod prysznic z ekstraktem z jeżyn Isana – zapach bardziej słodki niż owocowy, ale nadal przyjemny. Chętnie wracam do tych żeli w różnych wariantach i choć czasem nie trafiłam z zapachem, to pielęgnacyjnie jeszcze nigdy mnie nie zawiodły.

9. Olejek do ciała Evree Power Fruit – mimo naprawdę fajnego składu nie polubiłam się z nim. Olejek jest dwufazowy, więc nie raz i nie dwa się zdarzało, że przeciekał mi przez palce, poza tym w ogóle nie chciał się wchłaniać. Zasypiałam oblepiona tłustym filmem, czego absolutnie nie cierpię.

10. Organiczny peeling do ciała Perłowa Róża – miałam obawy, że może mnie podrażniać, ponieważ jest to peeling na bazie soli, ale nic takiego się nie działo. Odpowiednia konsystencja, całkiem konkretny zdzierak. Zapach nie do końca przyjemny i naturalny, ale może Wam bardziej będzie odpowiadał. Więcej o nim tutaj.

balsam Bomb Cosmetics, krem do mycia Le Petit Marseillais, żel Isana, olejek Evree, peeling Organic Shop

11. Nawilżający krem do stóp Vianek
– mój mąż poleca go swoim kolegom. To chyba najlepsza rekomendacja.

12. Olej arganowy Mokosh – wypróbowałam chyba większość olejów i eliksirów tej marki i do takiej pojemności (100 ml) nie pasuje mi pipeta. Olej do ciała kompletnie się u mnie nie sprawdza, do kąpieli się nie nadaje. Używałabym do włosów i do twarzy, ale zdecydowanie wolałabym, żeby miał mniejsze opakowanie.

13. Pore Refining Solutions Correcting Serum Clinique – miał zmniejszać widoczność porów. Nie zauważyłam. Za to okropnie śmierdzi alkoholem. Pełnowymiarowego opakowania na pewno nie kupię.

14. Sól do kąpieli biała herbata i imbir Accentra – zapach miała przyjemny, ale zniknął od razu po dodaniu do wody. Szkoda.

15. Perfumy Lolita Lempicka Lolita Lempicka – mini flakonik rozśmieszył mnie swoją wielkością, ale okazało się, że perfumy starczyły mi na naprawdę długi czas. Fiołki, anyż, lukrecja i wanilia to nie są moje ulubione nuty zapachowe, ale w tym zestawieniu całkiem mi się podobały. Zapach średnio trwały jednak i raczej będzie to moja jednorazowa przygoda.

krem do stóp Vianek, olej arganowy Mokosh, serum Clinique, sól Accentra, perfumy Lolita Lempicka

Jak tam Wasze denka? Też odczuwacie ulgę, kiedy pozbywacie się tych wszystkich pustych opakowań?