Marcowe denko

Początek miesiąca to dobry czas na rozliczenie z poprzednim, w tym na zrobienie porządku w opakowaniach po zużytych kosmetykach. Niezbyt wiele nazbierało się ich w marcu, ale dzięki takim podsumowaniem nie otwieram kilku kosmetyków tego samego rodzaju na raz. Ciekawa jestem, czy u Was jest podobnie? Jak zwykle starałam się napisać o każdym kilka zdań. Być może pomogą Wam w decyzji o ewentualnym zakupie. Zapraszam na mini recenzje.

Marcowe denko

1. Woda różana Make Me Bio – moja ulubiona woda kwiatowe. Używam jej zamiast toniku. Przyjemnie odświeża i delikatnie nawilża twarz a jej różany zapach zawsze wprawia mnie w dobry nastrój. Pełna recenzja tutaj.

2. Krem korektor zmarszczek pod oczy i na powieki Eveline LiftHybryd – rzadki jak mleczko, sam wylatuje z tubki. Kiepsko się wchłania i prócz lekkiego nawilżanie nie zauważyłam plusów jego stosowania. Korektor zmarszczek? Dobre sobie.

3. Krem do twarzy Clinique Moisture Surge Extended Thirst Relief – to taka magiczna niewidzialna maska, która nałożona na twarz natychmiast sprawia, że jest ona gładka, miękka i po prostu w dobrej kondycji. Nie jest to oczywiście działanie stałe i dogłębne, ale czasem bardzo pożądane.

4. Energetyzujący multiaktywny koktajl Bandi 35+ – porównałabym do go kremu Clinique, bo ma podobne właściwości, tylko nie tak doskonałe.

5. Maseczki do twarzy Vianek – na bazie glinek, wzmacniająca, normalizująca i łagodząca. Polubiłam je, szczególnie 2 ostatnie i myślę, że będą gościć u mnie częściej. Więcej o nich przeczytacie tutaj.

Make Me Bio, Eveline, Bandi, Clinique, Vianek

6. Odżywczy żel pod prysznic Dove o zapachu mandarynki i gardenii – konsystencją i właściwościami przypomina inne żele marki, wyróżnia go jednak odświeżający słodki cytrusowy zapach. Jest to jeden z  moich ulubionych wariantów.

7. Kremowy żel pod prysznic Isana zakazane jabłko – jedna z limitek Isany obok których nie mogę przejść obojętnie. Pachnie słodkim jabłuszkiem i ma intensywnie czerwony kolor. Mała odmiana pod prysznicem czasem mile widziana.

8. Balsam do ciała Avon Dreams – mocno perfumowany, więc z pewnością nie wszystkim będzie odpowiadał. Ja nawet polubiłam jego zapach, choć właściwości nawilżające ma bardzo kiepskie.

9. Czarna torfowa maska do ciała Babuszka Agafia
– taki trochę dziwak. Jak użyć czarnej brudzącej maski do ciała? No właśnie, najlepiej się nasmarować, usiąść grzecznie na stołku pod prysznicem i czekać. Stój! Nie mam prysznica.

Dove, Isana, Avon, Babuszka Agafia

10. Odżywka do włosów suchych i puszących się Dove – cudów nie robiła, ale moje włosy bardzo się z nią polubiły. Cóż poradzić, kiedy takie drogeryjne specyfiki dobrze im służą.

11. Maść do suchej skóry Hud Salva – mój absolutny niezbędnik do dłoni na okres zimy. Nic nie radzi sobie z nimi tak dobrze jak ta maść. Odkryłam ją kilka lat temu, kiedy byłam załamana stanem moich dłoni, którym absolutnie nic nie pomagało a ta maść poradziła sobie z nimi w ciągu kilku dni. Polecam! Więcej na jej temat przeczytacie tutaj.

12. Delikatne mydło z masłem shea Werbena L’Occitane – mydło jak mydło. Używam tylko do dłoni, których nie wysusza. Poza tym pachnie cudownie. Werbena to jeden z moich ulubionych zapachów i tutaj jest naprawdę niesamowity.

13. Serum do intensywnej regeneracji włosów Bioelixire – olej makadamia i kolagen. Stosowałam na całe włosy po umyciu i lekko je ujarzmiało, ale trudno tutaj mówić o jakiś większych efektach po zastosowaniu 1 opakowania.

Dove, Hud Salva, L'Occitane, Bioelixire

Używałyście któregoś z tych kosmetyków? Jeśli ich nie znacie, to szczególnie polecam wodę różaną Make Me Bio, maseczki w saszetkach Vianek i maść do dłoni Hud Salva. One na pewno Was nie zawiodą.