Połowa wakacji za nami. Zrobiłam więc małe porządki kosmetyczne i tradycyjnie chciałabym Wam szybko pokazać kosmetyki, które zużyłam w lipcu, wraz z mini recenzjami. Gotowe? No to zaczynamy bez zbędnego przeciągania.
Pielęgnacja twarzy
1. Krem do oczyszczania twarzy Nivea Creme Care – niestety kompletnie się nie sprawdził. Nienajlepszy skład sprawia, że zamiast oczyszczać skórę i przyczyniać się do jej lepszego stanu, powoduje wysyp niedoskonałości. Nie polecam. Więcej tutaj.
2. Delikatna pianka micelarna Corine de Farme – dzięki niej przekonałam się do oczyszczania twarzy pianką. Jest rzeczywiście delikatna, ale niezwykle skuteczna. Pełna recenzja w tym miejscu.
3. Płyn micelarny do demakijażu skóry wrażliwej Bioderma Sensibio H20 – co tu dużo pisać, klasyka gatunku. Trudno się do czegokolwiek przyczepić. No może do ceny. Ale od czego są promocje, prawda?
4. Pielęgnujący płyn micelarny do cery normalnej i mieszanej Nivea – wielkie zaskoczenie, bo płyn jest bardzo dobry. Dobrze oczyszcza twarz z makijażu a jednocześnie jest skuteczny. Nie podrażnia, nie szczypie w oczy. Polecam. Więcej tutaj.
5. Emulsja do nawilżania i łagodzenie Dermika Hydratic – kolejne zaskoczenie. Spodziewałam się ciężkiej treściwej formuły a tutaj mamy lekkie cudo, które błyskawicznie się wchłania, ale zapewnia jednocześnie odpowiedni poziom nawilżenia. Super!
6. Zestaw miniaturek Golden Snail Skin79 – bardzo nieporęczne opakowania, za tę cenę (50 zł) spodziewałam się czegoś bardziej użytecznego. Wyciskanie z tych buteleczek emulsji i tonera doprowadzało mnie do szału. Niejednokrotnie wyleciało mi zbyt dużo lub w ogóle z dala od moich dłoni. Jeśli chodzi o działanie, to zachwytów też nie ma. Wydaje mi się, że krem mnie lekko zapchał na brodzie. Być może kiedyś skuszę się na emulsję.
Pielęgnacja ciała
7. Owocowy żel pod prysznic Keep Cool Isana – uwielbiam te limitki Isany, rzadko zawodzę się na ich zapachu. Ten pachnie słodko owocowo i używałam go z wielką przyjemnością.
8. Odświeżający żel pod prysznic Keep Calm Isana – ten z kolei ma bardzo letni, słodko owocowy ale odświeżający zapach. Jestem w Rossmannie kilka razy w tygodniu i za każdym razem najpierw zerkam na półkę z żelami Isana, czy nie pojawił się jakiś nowy kolorowy cudak. Ostatnio nabyłam 2 kolejne.
9. Kremowy szampon i płyn do kąpieli dla dzieci Sylveco – pewnie zastanawiacie się, co on w ogóle tu robi. A to cudowny, bardzo delikatny myjacz. Sprawdził się u mnie i do mycia ciała i do włosów. Skóra głowy była po nim czysta, ale ukojona. Więcej na ten temat tutaj.
10. Kremowy żel do ciała Sylveco – słodko cytrusowy z olejkiem z werbeny jest propozycją idealną na ciepłe letnie dni. Jeśli macie wrażliwą skórę, musicie go wypróbować, jest niezwykle delikatny. Jego zapach Was oczaruje, gwarantuję.
11. Balsam do rąk i ciała grapefruit & citron Pecksniff’s – nie porwał mnie. Konsystencja lekka, bardzo przyjemna, szybko się wchłania. Zapach na początku świeży, orzeźwiający, ale po chwili wyczuwam w nim chemiczne nuty kojarzące się trochę ze środkami do czyszczenia.
12. Jedwab w spray’u do stóp No36 PharmaSF – ma bardzo intensywny, duszący zapach. Nawet przy uchylonym oknie trudno go wytrzymać. Pod koniec stosowania przesuszył mi skórę na podeszwach stóp. Nie polecam.
13. Limonkowy krem do rąk z masłem Shea L’Occitane – uwielbiam te maluszki a ten limonkowy jest jednym z moich ulubionych. Noszę je w torebkach, w kieszeniach, lubię mieć zawsze pod ręką. Nie zabierają dużo miejsca a szybko się wchłaniają i dają natychmiastowy, choć nie dogłębny, efekt gładkich i nawilżonych dłoni.
14. Rozgrzewająca maska kakaowa Yasumi – saszetka wystarczyła mi na 2 użycia. Maska przyjemnie pachnie i naprawdę rozgrzewa. Cera po użyciu była oczyszczona, obyło się bez podrażnień. Chętnie wypróbuję inne maski tej marki.
15. Przeróżne próbki – dzięki krótkim wakacyjnym wyjazdom wypróbowałam trochę nowości, ale szczerze mówiąc żadna z nich nie przekonuje mnie na tyle, bym miała ochotę kupić pełnowymiarowe opakowanie.
I to by było na tyle. Same widzicie, że to był dobry miesiąc. Sporo fajnych kosmetyków, niewiele bubli. A jak tam u Was? Udało Wam się odkryć jakąś perełkę?