Mam wrażenie, że grudzień to jest taki miesiąc, na który wszyscy czekają, a kiedy w końcu przyjdzie, mija nie wiadomo kiedy pozostawiając po sobie pewien niedosyt. Ok, było magicznie, ale znów nie było śniegu i tak szybko się skończyło… Nie inaczej było u mnie w tym roku. A teraz mam ochotę sprzątnąć już te wszystkie świąteczne dekoracje i czekać na wiosnę. Ale zanim to zrobię, będzie jeszcze małe grudniowe podsumowanie, najpierw kosmetyczne zużycia. Zapraszam na szybki post.
1. Supernawilżająca pomadka ochronna Nivea Hydro Care – nawilżającą bym jej nie nazwała, ochronną i owszem. Dobrze się sprawdza w chłodne czy wietrzne dni, ale już raczej do niej nie wrócę, bo są lepsze produkty tego typu.
2. Rozświetlający krem pod oczy Norel – jeden z najlepszych kremów pod oczy, jakich dotąd używałam. Bardzo dobrze nawilża delikatną skórę. Co prawda nie rozprawia się z cieniami pod oczami, ale sprawia, że są optycznie mniej widoczne. Więcej o nim przeczytacie tutaj.
3. Pianka myjąca do twarzy Lotus Mild Skin79 – prawdziwa petarda. Zdecydowanie najlepszy myjacz do twarzy, z jakim miałam do czynienia. Twarz aż skrzypi po jego użyciu! Delikatnie szczypie w oczy, więc polecam go jako drugie etap oczyszczania twarzy. Obecnie używam innej pianki Skin79, ale już wiem, że to do tej wrócę. Pełną recenzję znajdziecie tu.
4. Żel pod prysznic Dove z olejkiem arganowym – mój ulubiony wariant żelu tej marki. Kremowy i gęsty jak inne, ale ten jego zapach – ach! Cudowny.
5. Olejek pod prysznic Dove z olejkiem arganowym – moje jesienne odkrycie i hit pielęgnacji ciała. Przepięknie pachnący rozpieszcza nie tylko zmysły ale i ciało, bo obecność 55% olejków daje się zauważyć. O całej serii możecie poczytać tutaj.
6. Scrub malinowy krem Organic Shop – dobra jakość za niewielką cenę. Wielkiej miłości nie ma, bo w zapachu brakło mi jakiejś głębi, odrobiny świeżości i rześkości, ale chętnie wypróbuję inne warianty. O peelingach tej marki pisałam tutaj.
7. Odżywczy koktajl do ciała Kolastyna – miała być miłość i moc superowocu, ale niestety jest słabo. Brak nawilżenia, chemiczny zapach. Jednym słowem – nie polecam.
8. Bioaktywny balsam kojąco-ochronny Oillan – tutaj to nawilżenie faktycznie było, całkiem dobre, ale i skład jest dobry. Może i nie ma oszałamiającego zapachu, ale trzeba mieć na uwadze to, że to kosmetyk specjalistyczny i jako taki jest z pewnością godny uwagi.
9. Nawilżający szampon do włosów suchych i normalnych Vianek – jeden z moich ulubionych delikatnych szamponów. Dobrze domywa włosy, przyjemnie pachnie i co dla mnie najważniejsze nie podrażnia wrażliwej skóry głowy. Polecam!
10. Odżywka wzmacniająca Goodbye Damage Garnier Fructis – nie powiedziałabym, że cofa czas dla zniszczonych włosów, jak zachwala producent, ale dobrze wygładza, nabłyszcza i ujarzmia włosy ze skłonnością do puszenia się. Na pewno jeszcze do niej wrócę.
11. Peeling do stóp Kolastyna – zwykle nie używam specjalnych peelingów do stóp, ale muszę przyznać, że z tego byłam całkiem zadowolona. Dobrze radził sobie z usuwaniem martwego naskórka, odświeżał stopy a przy tym pachniał nienachalnie.
12. Krem do rąk z masłem shea L’Occitane – jestem im wierna od lat. Może ich działanie nie jest dogłębne i długotrwałe, ale z pewnością bardzo dobre i natychmiastowe. A zapach? Zapach jest ważny i tutaj go mamy w najlepszym wydaniu. Cóż, z pewnością nie było to moje ostatnie opakowanie.
13. Specjalistyczna emulsja do higieny intymnej Provag – po pierwsze delikatna, po drugie skuteczna. Do tego lekko przyjemnie pachnąca i z dobrym składem. Polecam. Sama również chętnie do niej wrócę.
I tak to. Większość żegnam bez żalu. Wierzę, że jeszcze wiele nieodkrytych perełek przede mną. Uściski!