Wydawało mi się, że czerwiec nie będzie bogaty w zużycia, bo na wakacje zabierałam raczej nowe pełnowymiarowe kosmetyki z obawy, żeby mi ich podczas tych 2 tygodni nie brakło, a tu proszę, uzbierała się całkiem niezła gromadka. Kilka kosmetyków bardzo polubiłam, więc szybko zapraszam na mini recenzje, może zostaną i Waszymi ulubieńcami?
1. Krem-żel ultranawilżający Dermedic Hydrain3 Hialuro – świetna lekka formuła i cudowny zapach. Na dzień sprawdził się bardzo dobrze i żałuję, że już dobił dna.
2. Multifunkcyjny krem CC 10w1 Bielenda – nie spełnia wszystkich obietnic producenta tj. nie neutralizuje zaczerwienień i nie maskuje niedoskonałości. Nie nazwałabym go więc kremem CC. Mimo wszystko bardzo go lubiłam, bo podobnie jak Dermedic charakteryzuje się niezwykle lekką, nietłustą formułą. Więcej o nim tutaj.
3. Odmładzający tonik dla cery dojrzałej EC LAB – jeden z najlepszych, jakich do tej pory używałam. Bardzo polecam. Na pewno do niego wrócę. Tutaj pełna recenzja.
4. Żel pod prysznic z sokiem z brzoskwini Hello Spring Isana – cudownie słodki ale odświeżająco-owocowy zapach. Uwielbiam te limitki, to jedna z najlepszych. Gdyby nie to, że czekam na kolejną (widziałam w Skarbie, że ma być jeżynowa), kupiłabym ponownie.
5. Olejek do mycia kwiat pomarańczy Le Petit Marseillais – musiałam się przyzwyczaić do jego ciężkiego zapachu. Z olejkiem ma niewiele wspólnego, bo to raczej żel z dodatkiem oleju i jego działanie jest zupełnie przeciętne. Więcej o nim tutaj.
6. Lekki limonkowy krem do ciała z masłem Shea L’Occitane – przepiękny zapach i leciutka szybko wchłaniająca się formuła. Niestety wydajność niewielka. Zużyłam go w ciągu dosłownie kilku dni, choć na swoje usprawiedliwienie powiem, że podczas wakacji i bywało, że smarowałam się nim kilka razy dziennie. Żałuję, że kosmetyki tej firmy nie są tańsze, bo wtedy na pewno częściej wpadałyby do mojego koszyka.
7. Peeling cukrowy truskawka Nacomi – przykład bardzo dobrego składu idącego w parze ze świetnym działaniem i przyjemnym zapachem. Polecam. Tutaj recenzja.
8. Arganowa maska do włosów 8w1 La Luxe – myślałam, że będzie kompletnym bublem, ale pomyliłam się. Moje włosy całkiem ją lubiły. Olej arganowy jest dość wysoko w składzie, poza tym sporo ekstraktów roślinnych i keratyna. Jeśli Wasze włosy lubią takie składniki, możecie spróbować.
9. Lniana maska do włosów Sylveco – nie sprawdziła się u mnie. Czytałam, że są na nią różne sposoby, próbowałam i nic. Moje włosy chyba wolą jednak trochę chemii.
10. Miniatura pomadki Long Last Lipstick Clinique w kolorze 03 Creamy Nude – fajny nudziak, ale niedługo się nim nacieszyłam. Przez zimę na pomadce pojawił się jakiś dziwny biały osad. Pisałam nawet do Clinique, ale póki co bez odpowiedzi. Dziwna sprawa, bo jednocześnie kupiłam 2 inne kolory i tamte są na razie bez zarzutu. Tę muszę wyrzucić.
11. Antyperspirant roll-on do skóry wrażliwej Etiaxil – skuteczności mu nie można odmówić, ale delikatny to on nie jest. Absolutnie trzeba przestrzegać instrukcji użycia, bo aplikacja nawet nie na świeżo ogolone ale na wilgotne pachy grozi takim pieczeniem, że ma się potem je ochotę szorować do krwi. Wrócę jednak do niego, bo nie znalazłam nic tak dobrze chroniącego przed potem.
12. Regenerujący krem do rąk Le Petit Marseillais – daje przyjemne ale powierzchowne efekty. Wygładzenie i nawilżenie utrzymuje się tylko chwilę, trudno więc w jego przypadku mówić o jakiejkolwiek regeneracji. Więcej o nim tutaj.
13. Krem z filtrem przeciwsłonecznym SPF30 Etre Belle – miniatura z jakiegoś boxa. Do ciała się sprawdził, choć nie do końca odpowiada mi jego zapach. Sama bym go raczej nie kupiła, na opakowaniu brakuje choćby składu, nie mam więc pojęcia, jakiego rodzaju filtry są w nim wykorzystane.
14. Krem na dzień L’Oreal Revitalift Laser X3 – może Was zaskoczę, ale moja cera całkiem się lubi z kremami tej marki. Ten też polubiłam, choć na dzień jest dla mnie zbyt treściwy. Wczoraj wygrałam pełną gamę kremów Revitalift Laser X3 (na dzień, na noc, pod oczy i serum), więc za jakiś czas będę o nich mogła powiedzieć coś więcej.
15. Peeling siarkowy drobnoziarnisty Barwa Siarkowa – zakochałam się w jego zapachu! Cudowny, cytrusowy, orzeźwiający. Działanie też całkiem niezłe. Peeling ma niewielkie drobinki, ale robią, co do nich należy i pozostawiają twarz czyściutką i gładką.
16. Kojąca maska w płacie Angry Cat Skin79 – dobra nie tylko w działaniu ale i obłędnie wyglądająca. Aż żałuję, że nie zaskoczyłam w niej żadnego kuriera!
17. Esencja z ekstraktem z czarnej herbaty A True i serum modelujące owal twarzy Yves Rocher – trudno cokolwiek powiedzieć po jednym użyciu tego typu produktu, ale konsystencja tego drugiego bardziej przypadła mi do gustu. Esencja A True jest trochę kleista, ja tego nie lubię.
I to by było na tyle. Kilka kosmetyków żegnam z żalem, ale na pewno niedługo do nich wrócę.
Coś zwróciło Waszą uwagę?