Maski, maseczki… Producenci wciąż prześcigają się w pomysłach, jak je wyróżnić z rzeszy innych na drogeryjnych półkach i zainteresować nimi konsumenta. Bielenda nie pozostaje w tyle. Ostatnio zwierzakowe maski w płacie a teraz apetyczne kolorowe owocowe maseczki w słoiczkach. Dla siebie wybrałam tę przeznaczoną do cery mieszanej i tłustej z kiwi i kaktusem, która posiada również właściwości peelingujące. Producent zapewnia, że matuje, normalizuje i zwęża pory. Czy rzeczywiście? Zaraz Wam opowiem, jak się u mnie sprawdziła Bielenda Juicy Jelly Mask w kolorze zielonym.
Pierwsze wrażenie
Bielenda Juicy Jelly Mask zapakowana jest w zafoliowany kartonik i dodatkowo zabezpieczona jest złotkiem pod nakrętką. Dzięki temu kupujemy produkt w 100% świeży (trzeba go zużyć w 3 miesiące od pierwszego otwarcia). Sama maseczka jest w zakręcanym szklanym słoiczku. Ma konsystencję gęstego galaretowatego żelu z widocznymi drobinkami. Zapach przyjemny, świeży, taki trochę perfumowany, ale mogłabym się w nim nawet doszukać opuncji i kiwi. Producent zaleca, by nałożyć maseczkę na twarz, masować kolistymi ruchami przez minutę, potem zostawić na 15 minut a na koniec zmyć ciepłą wodą. Maski wystarczy nałożyć niewiele, jest rzeczywiście wydajna. Masaż jest przyjemny, peeling średnio mocny. Maska dobrze trzyma się twarzy i jeśli nałoży się ją w ciągu dnia, przez te 15 minut zasycha, ale bardzo łatwo się zmywa. Nie jest nieprzyjemna dla nosa ani dla wrażliwych oczu. Pozostawia skórę czyściutką, świeżą i promienną. Pory delikatnie zmniejszone. Cera nie jest ani podrażniona ani wysuszona, nie wymaga natychmiastowego nawilżenia.
Opakowanie 50 g ma wystarczyć na 12 aplikacji. Kosztuje około 15 zł.
Skład
Bielenda Juicy Jelly Mask w wersji zielonej zawiera wyciąg z kiwi i kaktusa (opuncji figowej). Ekstrakt z kiwi jest bogaty w rozjaśniającą witaminę C i zapobiegającą przedwczesnemu starzeniu skóry witaminę E a ponadto regulujący wydzielanie sebum cynk, tonizujący magnez i poprawiające koloryt cery żelazo. Ekstrakt z kaktusa ma przede wszystkim właściwości nawilżające i łagodzące. Jako naturalny dodatek peelingujący w masce znajdziemy sproszkowane łupiny orzecha.
Składniki (INCI): Aqua (Water), Glycerin, Cellulose Acetate, Panthenol, Actinidia Chinensis (Kiwi) Fruit Extract, Opuntia Ficus-Indica Flower Extract, Sodium Hyaluronate, Polysorbate 20, Carbomer, Propylene Glycol, Cocos Nucifera (Coconut) Shell Powder, Potassium Hydroxide, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol, Parfum (Fragrance), CI 19140, CI 42090.
Bielenda Juicy Jelly Mask kiwi i kaktus moim zdaniem
Maska Bielendy z pewnością wyróżnia się na półce. Soczyście zielona słusznie kojarzy się z wnętrzem kiwi. Jej używanie jest przyjemne. Maska nie drażni oczu ani nosa zbyt intensywnym zapachem, nie spływa z twarzy pozwalając na noszenie jej w tzw. międzyczasie. Połączenie jej z delikatnym peelingiem jest ciekawym pomysłem. Jego moc można stopniować dociskając drobinki słabiej lub mocniej, można też w ogóle z niego zrezygnować pamiętając jednak, że im lepiej oczyszczona skóra, tym lepiej wchłonie substancje aktywne. Podoba mi się efekt, jaki uzyskuję dzięki tej maseczce. Świetnie oczyszczona cera ale jednocześnie ukojona i nawilżona. Nie ma mowy o żadnym podrażnieniu czy ściągnięciu. Twarz wygląda świeżo, promiennie. Przy regularnym stosowaniu pory są mniej widoczne a sama cera jakby minimalnie jaśniejsza. Stosunek jakości do ceny jest bardzo korzystny. Ja ją polubiłam, więc szczerze polecam.
Kuszą mnie również inne wersje, szczególnie ta z ananasem. Napiszcie, jakie macie z nią doświadczenia.
Ps. Polecam również wpis o zwierzakowych maskach w płacie Bielenda Crazy Mask.